Wiedźmin

O filmowym Wiedźminie napisano swego czasu wszystko. Wypominano mu kiepskie efekty specjalne i gumowe potwory, paskudne elfy i Malbork w roli Cintry, wreszcie ciężkawą reżyserię Michała Brodzkiego. Scenarzysta Michał Szczerbic wycofał swoje nazwisko z projektu, a Żebrowski i Zamachowski zostali z kolei odrzuceni przez fanów. I to jeszcze przed premierą! Nic dziwnego, że film poniósł klęskę i do dziś uchodzi za klasyczny przykład tak zwanej „adaptacji fatalnej”.

Osiemnaście lat później człowiek ma już odpowiedni dystans, by spojrzeć na tę produkcję bez zbędnych emocji i poszukać jej mocnych punktów. Bo potencjał był spory. Co prawda komputerowy Wiedźmin rodził się dopiero w głowach bossów z CD Projektu, ale były już niezwykle popularne książki Andrzeja Sapkowskiego i pierwsze zwiastuny hollywoodzkiej Drużyny pierścienia. Stanowiły one punkt odniesienia, choć porównywanie produkcji za setki milionów dolarów z taką za milionów kilka jest trochę bez sensu. Zwłaszcza że przy okazji kinowego Wiedźmina powstał również serial.

I tu ujawnia się pierwszy problem. Kinowy Wiedźmin to skrócona wersja serialu, siłą rzeczy pozbawiona wielu ważnych wątków i związków przyczynowo-skutkowych. Na ekranie panuje więc chaos, nie zawsze wiadomo, co robią bohaterowie i w jakim celu, kim są postacie, które pojawiają się dosłownie na chwilę. Montaż położył ten film, nie mam co do tego wątpliwości. Jednak za porażkę Wiedźmina nie można winić wyłącznie montażysty pracującego przecież pod czujnym okiem reżysera.

Kuleje choreografia walk, kręconych w nieudolny, mało widowiskowy sposób, często ujętych w fatalne kadry i niezbyt dobrze zmontowanych. Źle wypada też charakteryzacja i scenografia (którą ciągną za uszy piękne polskie plenery), a wiele dialogów brzmi sztucznie. Cóż, świat Wiedźmina na wielkim ekranie traci swoją książkową magię, częściej śmieszy niż fascynuje. A nieliczne udane sceny nie są w stanie przykryć morza tych, które wypadły fatalnie.

Nie oznacza to jednak, że Wiedźmin to film bez wad. Broni się Michał Żebrowski (Wszystko albo nic, Stara baśń), który dla mnie pasuje lepiej do swojej roli niż Henry Cavill (aczkolwiek piszę te słowa jedynie po obejrzeniu zdjęć z planu netfliksowego serialu). Dobrze wypada Grażyna Wolszczak (Podatek od miłości, Zamiana) w roli słynnej czarodziejki, broni się też Anna Dymna (Szkoła uwodzenia Czesława M.) i Andrzej Chyra (Szron, Eter). Strzałem w dziesiątkę jest natomiast Zbigniew Zamachowski (Kurier, Pokłosie, Wielka majówka), który może nie przypomina książkowego Jaskra, ale ma jego swadę i całkiem dobrze śpiewa. Właśnie – muzyka. To najmocniejsza strona Wiedźmina. Grzegorz Ciechowski na dwa miesiące przed swoją śmiercią udowodnił, że w roli kompozytora muzyki filmowej spokojnie poradziłby sobie w Hollywood.

Czy dziś warto oglądać Wiedźmina? Cóż, osobiście sięgnąłbym po serial telewizyjny, który dopowiada niektóre wątki i nie pozwala paru postaciom zniknąć bez uzasadnienia. Film jest nieudany. Zabrakło nie tylko budżetu (co w produkcjach fantasy ma olbrzymie znaczenie), ale również talentu inscenizacyjnego oraz pomysłu na samą opowieść. O montażu nie wspominając…

Zobacz, jeśli:
– Ciekawi cię, jak wygląda polski Wiedźmin, a nie masz czasu na serial
– Chcesz zobaczyć osławione gumowe stwory i komputerowego smoka
– Cenisz twórczość Obywatela G.C.

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz filmów nieudanych
– Nie cierpisz produkcji, w których nie zawsze wiadomo, co mówią aktorzy

Michał Zacharzewski

Wiedźmin, 2001, reż. Marek Brodzki, wyst. Michał Żebrowski, Zbigniew Zamachowski, Maciej Kozłowski, Grażyna Wolszczak, Ewa Wiśniewska, Andrzej Chyra, Agata Buzek, Anna Dymna, Maria Peszek

Ocena: 3,5/10

Polub nas na Facebooku!

7 uwag do wpisu “Wiedźmin

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.