Szkoła uwodzenia Czesława M

zdalaDwa grzyby w barszcz to czasami za dużo, a twórcy Szkoły uwodzenia Czesława M. chcieli ich upchnąć jeszcze więcej. Pewnie dlatego trochę miotali się pomiędzy różnymi odmianami komedii, przy żadnej nie zatrzymując się na dłużej. Najdziwniejsze, że nakręcili film, który nie jest śmieszny. Owszem, jest przyjemny, ogląda się go bowiem z uśmiechem na ustach, ale scen, podczas których można by się głośno zaśmiać, jest zaskakująco niewiele.

Z jednej strony mamy do czynienia z satyrą na świat show-businessu. Oto bowiem wokalista Czesław Mozil, autor jednego przeboju i kilku przyzwoitych piosenek, krąży po kraju wraz ze swoim duńskim zespołem. Ma jednak dość śpiewania, przechodzi kryzys twórczy, potrzebuje odmiany. Odchodzi więc od ukochanej i poświęca czas na pływanie promem, a potem jeżdżenie autobusem. Ostatecznie zostaje bezdomnym, bo tylko wśród bezdomnych czuje się na miejscu.

Z drugiej strony mamy byłych pracowników świnoujskiej stoczni, którzy próbują odnaleźć się w kapitalistycznym społeczeństwie. Za pożyczone pieniądze zakładają firmę szkoleniową, tytułową szkołę uwodzenia. Chcą uczyć podobnych do siebie wyrzutków, samotnych panów po czterdziestce, jak odnaleźć szczęście w miłości. Będzie im szło fatalnie aż do momentu, kiedy wpadną na pomysł, by ściągnąć do pomocy Mozila. W tle rozegra się niejedna historia miłosna rodem z komedii romantycznych. Szkoła uwodzenia Czesława M. należy bowiem i do tego gatunku.

Co jeszcze? Ano mockumentary, czyli parodia dokumentu. Losy Czesława komentują bowiem jego znajomi celebryci, między innymi Artur Andrus, Nergal, Banshee czy Renata Przemyk. No i musical, bo piosenek w filmie jest sporo, a niektóre nawet wpadają w ucho.  Czuć, że trochę tego za dużo, a twórcy nie panowali nad scenariuszem. Niektóre wątki niedostatecznie rozwinęli, inne przeciągnęli ponad potrzebę, a kilka porzucili mniej więcej w połowie. Co się stało z panią, która pożyczyła im pieniądze z zakładowej kasy? Podobno miała mieć kontrolę…

Szkoła uwodzenia Czesława M. przypomina niezależne amerykańskie komedie przewijające się przez festiwal w Sundance. One też pełne są oryginałów z małych miasteczek, walczących z rzeczywistością na swój własny, ciepło-zabawny sposób. Dobre zdjęcia, niezłe aktorstwo oraz kilka zaimprowizowanych scen budzących skojarzenia z kultowym Rejsem to jednak za mało, by uznać film za udany. Wystarczyć musi mu miano lepszego od takich „dzieł” jak Kac Wawa, Wyjazd integracyjny czy Złoty środek.

Michał Zacharzewski

Szkoła uwodzenia Czesława M., reż. Aleksander Dembski, wyst. Czesław Mozil, Anna Smołowik, Jakub Kamieński

Ocena: 4/10

 

Reklama

3 uwagi do wpisu “Szkoła uwodzenia Czesława M

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.