Zabójcze maszyny

Mam świadomość, że Zabójcze maszyny obwołano największą finansową wpadką tego roku. Wydane na tę produkcję sto milionów dolarów nigdy się nie zwróci, bo Amerykanie zbojkotowali ten film jak większość produkcji fantasy. Za oceanem widzowie nie przepadają za widowiskami historycznymi, obrazami science-fiction oraz rozmaitymi fantastycznymi krainami, wybierając kolorowe światy rodem z komiksów oraz ewentualnie kreskówek. Zabójczym maszynom nie pomógł ani scenariusz Petera Jacksona, ani kosztowna kampania reklamowa. Wpadka jest faktem… A najgorsze, że film bardzo mi się podobał.

Film jest zaproszeniem do fikcyjnego świata inspirowanego steampunkiem i opisanego w powieściach Philipa Reeve’a. Otóż świat, który znamy, przestał istnieć. Sześćdziesięciominutowa wojna atomowa doprowadziła do upadku naszej cywilizacji. Na jej gruzach wyrosły ruchome miasta skonstruowane z resztek dawnych metropolii, działające dzięki olbrzymim silnikom spalinowym. Aby utrzymać piece przy życiu, miasta te muszą polować na mniejsze metropolie. Jedno z nich – potężny Londyn – zapuszcza się daleko na południe. Jego dowódcy myślą o wyprawie na wschód, gdzie za wielkim murem przycupnęły stałe, raczej prymitywne osady.

Tom (Robert SheehanTroje na gigancie, Geostorm), pracownik londyńskiego muzeum archeologicznego, jest świadkiem zamachu na szefa gildii, wpływowego Thaddeusa Valentine’a (Hugo WeavingPrzełęcz ocalonych, Strangerland). Niemal od razu rusza w pościg za zamaskowaną zabójczynią. Nieoczekiwanie dla samego siebie ląduje poza miastem i zmuszony jest walczyć o życie na bezdrożach. Z pomocą przychodzi mu dziewczyna, którą ścigał. Hester (Hera HilmarEskorta porucznika) skrywa niejedną tajemnicę…

Zabójcze maszyny od początku oszałamiają kreacją przedstawionego świata oraz znakomitymi efektami specjalnymi. Doskonałe zdjęcia i widowiskowe sceny akcji przypominają chwilami Władcę pierścieni tegoż Jacksona czy chociażby Mad Maksa. Dość powiedzieć, że prócz wielkich bitew i niezwykłych bohaterów znalazło się tu miejsce na wzruszającą historię pozbawionego człowieczeństwa cyborga oraz klimat wielkiej przygody znany z najlepszych odsłon Gwiezdnych wojen. Targi niewolników, podniebne wojny, zatwardziali mordercy z więzienia ukrytego wśród fal oceanu – tu wszystko tutaj jest.

Christian Rivers nakręcił film epicki. Wielkie widowisko, które zachwyca już od pierwszych ujęć. I zachwycałoby jeszcze bardziej, gdyby dialogi były ciut lepsze, a reżyser-debiutant zaufał inteligencji widza i nie tłumaczył wszystko jak idiocie. Mimo tych niedociągnięć bawiłem się w kinie świetnie. Chciałbym częściej oglądać tego typu filmy. Niestety publiczność woli Czarną Panterę, Bajecznie bogatych Azjatów czy choćby średnio udanego Grincha niż takie właśnie widowiska fantasy. Wielka szkoda.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz fantasy
– Wciąż cenisz Petera Jacksona

Odpuść sobie, jeśli:
– Oczekujesz głębokiego i mądrego filmu
– Już Hobbit bardzo ci się nie podobał
– Pomysł oszpecenia bohaterki potężną blizną uważasz za kuriozalny

Michał Zacharzewski

Zabójcze maszyny, Mortal Engines, 2018, reż. Christian Rivers, wyst. Hera Hilmar, Robert Sheehan, Hugo Weaving, Jihae Kim, Ronan Raftery, Leila George, Stephen Lang

Ocena: 8/10

Polub nas na Facebooku!

Reklama

5 uwag do wpisu “Zabójcze maszyny

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.