Wydawało się, że to nie wypali. Że Creed po prostu się nie sprzeda, bo to przecież Rocky czterdzieści lat później. Niemal ta sama fabuła, inne mordy, ale sport ten sam i te same rozwiązania fabularne. A jednak w samych amerykańskich kinach film zarobił sto milionów dolarów i siłą rzeczy dał zielone światło części drugiej. Trzeba przyznać, że producenci mieli łby na karkach. W pierwszej części przywrócili Rocky’ego (Sylvester Stallone – Rambo, Motywacja) i Adonisa Creeda (Michael B. Jordan – Czarna pantera), syna jego pierwszego przeciwnika. W drugiej postawili na Ivana Drago (Dolph Lundgren – Uniwersalny żołnierz, Najemnicy).
Taki wybór fabularny był w sumie oczywisty. Drago nie dość, że był jednym z najbardziej widowiskowych przeciwników Rocky’ego, to jeszcze zabił na ringu ojca Adonisa. Po pamiętnej przegranej z Rocky IV stracił jednak wszystko – żonę, ojczyznę, pieniądze. Dlatego tak wiele wysiłku włożył w wychowanie swojego jedynego syna, Wiktora (Florian Munteanu). Wychował go na znakomitego boksera i teraz zabiera do Stanów, by rzucić wyzwanie Creedowi. Chce przypomnieć światu nazwisko Drago. A zatem nostalgia, jak w części pierwszej? No właśnie zupełnie jej nie czuć.
Oczywiście kilka efektownych, brutalnych walk czeka na widzów. Twórcy mieli jednak problem, czym wypełnić pozostały czas ekranowy. Dlatego Creed w pewnym momencie gubi się. Zamiast myśleć o treningu, karierze, rodzinie, skupia się przede wszystkim na zemście. Trochę oddala się przy tym od żony i później ponosi tego konsekwencje. Powstać będzie mu niezwykle trudno. Ciekawe to, ale w sumie przewidywalne, do tego ciut zbyt płytkie. Wielka szkoda, że scenarzyści nie poświęcili więcej uwagi jego przeciwnikowi. Obaj panowie Drago aż się proszą o bardziej rozbudowany wątek. Tymczasem prawie w ogóle nie dostają kwestii dialogowych!
Creed 2 traci też jako widowisko. Pierwsza część miała więcej walk, a jej twórcy bawili się tym, jak je pokazują. Jedną nakręcili wręcz bez cięć montażowych! Tu tego nie ma. Jest efektowna łupanina i niewiele więcej. W efekcie film rozczarowuje. Zwyczajnie nie jest już tak dobry jak część pierwsza. Podobnie było z Rockym – skończyło się na pięciu czy na sześciu filmach. Czy to samo czeka Creeda? Cóż, to możliwe. Wystarczy spojrzeć na box office…
Michał Zacharzewski
Creed 2, 2018, reż. Steve Caple Jr., wyst. Michael B. Jordan, Tessa Thompson, Sylvester Stallone, Phylicia Rashad, Dolph Lundgren, Florian Munteanu
Ocena: 6/10
Polub nas na Facebooku!
6 uwag do wpisu “Creed 2”