A miało być tak pięknie. Bruce Willis miał wrócić na szczyt i po serii tandetnych filmów zagrać wreszcie w jakimś przeboju. Eli Roth miał nakręcić kolejny hit, zaś sędziwe Życzenie śmierci z 1974 roku doczekać się godnego remake’u. Nic z tego nie wyszło. Powstał bowiem obraz przeciętny, o którym za tydzień nie będzie pamiętał nawet kinowy bileter. Zmiany w scenariuszu nie zachwycają, rozwiązania fabularne zawodzą, a napięcie pojawia się tylko na początku.
Bohater (Bruce Willis – Szklana pułapka 5, Jak dogryźć mafii) nie jest już architektem. Został chirurgiem i każdego dnia ratuje tak policjantów, jak i bandytów. Pomysł ciekawy, ale Roth nawet przez chwilę nie bawi się w roztrząsanie dylematów moralnych. Nie bawi się też w publicystykę, która była mocną stroną pierwszego Życzenia śmierci. Wtedy naprawdę zastanawialiśmy się, czy ludzie powinni mieć dostęp do broni i dlaczego prawo zawodzi, kiedy powinno działać. Tu tego nie ma. Z jednej strony straszą nas, że dostępność pistoletów przekłada się na liczbę strzelanin, z drugiej pokazują, że w niektórych sytuacjach spluwa zwyczajnie się przydaje. Roth sam nie wie, co chce powiedzieć. W efekcie pozbawia film jakiegokolwiek przesłania, zaś jeśli już podrzuca jakieś argumenty, to na poziomie piaskownicy.
Życzenie śmierci rozkręca się nieźle. Atmosfera jest duszna, a my od początku wiemy, że ktoś włamie się do domu bohatera, zabije jego żonę, ciężko rani córkę. Dopóki do tego nie dojdzie, siedzimy jak na szpilkach. Potem jednak napięcie znika i nie powraca nawet na moment. Śledztwo w sprawie morderstwa prowadzi zawalony robotą policjant, który właściwie nie robi nic poza piciem kawy za biurkiem. Dlatego bohater postanawia samemu wymierzyć sprawiedliwość. Uczy się strzelać (mało nie ginie od rykoszetu), po czym wyrusza na polowanie. Zostaje gwiazdą mediów społecznościowych i jako samotny mściciel inspiruje innych ludzi do przeciwstawiania się bandytom. I znów – pomysł zasygnalizowany i całkowicie niewykorzystany.
Gdyby jeszcze film miał dobre sceny akcji albo ciekawie zarysowane, złożone psychologicznie postacie. Gdyby Roth nie zdecydował się na niepotrzebne humorystyczne wstawki albo postawił na krwawą masakrę, do której przyzwyczaił nas w swoich horrorach. Nic z tego jednak. Nakręcił film aż do bólu poprawny, wyzuty z jakiejkolwiek myśli, całkowicie bezpłciowy. Życzenie śmierci mogło poruszyć wiele tematów, od przemocy, zemsty, mediów społecznościowych po choćby kondycję państwa czy, khem, klauzulę sumienia chirurga. Nie zrobiło jednak nic. I dlatego szybko się o nim zapomni.
Zobacz, jeśli:
– Uwielbiasz Bruce’a Willisa, a wąsik Bronsona cię denerwuje
– Chcesz zobaczyć, jak spaprano klasyka z lat 70.
Odpuść sobie, jeśli:
– Lubisz film, które starają się coś powiedzieć
– Liczysz na krwawą łaźnię Eli Rotha
Michał Zacharzewski
Życzenie śmierci, Death Wish, 2018, reż. Eli Roth, wyst. Bruce Willis, Vincent D’Onofrio, Elisabeth Shue, Camila Morrone, Dean Norris, Beau Knapp, Stephen McHattie
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
8 uwag do wpisu “Życzenie śmierci”