Pitbull. Nowe porządki

zdalaPatryk Vega wie o współczesnych polskich widzach więcej niż inni twórcy. Serią Pitbull zdominował w tym roku kina. Dynamiczny miks kryminału, kina sensacyjnego i absurdalnej komedii dla dresów skusił miliony ludzi. Wkrótce możemy się więc spodziewać zalewu podobnych produkcji, sprzedawanych jako obrazy „na faktach”, a w rzeczywistości nie mających z nimi wiele wspólnego.

Bohaterem filmu Pitbull. Nowe porządki jest komisarz Dariusz Wolkowski zwany „Majami”, gość z brodą, tatuażami i irokezem, który chyba nigdy nie miał na sobie policyjnego munduru. Pracuje na Mokotowie i zajmuje się między innymi zabójstwami. Działa jak szeryf, twardo i nieustępliwie, bez myślenia o konsekwencjach. Pewnego dnia od zatrzymanego kierowcy dowiaduje się, że ów zamorduje wkrótce człowieka i ujdzie mu to płazem. I rzeczywiście, kiedy gościa poznajemy bliżej, to się okazuje, że to bezwzględny bandzior w garniturze, któremu kibice Lecha niemal zamordowali syna. I teraz mści sie na nich, a przy okazji robi biznes na porwaniach…

Pitbull. Nowe porządki prócz kilku drugoplanowych postaci nie ma wiele wspólnego z oryginalnym Pitbullem, debiutem Patryka Vegi. Tamten film dążył do realizmu i pokazywał policjantów jako ciężko pracujących, źle opłacanych kolesi, zmagających się nie tyle z bandytami, co własnymi nałogami. Teraz reżyser zerwał z ową konwencją, zaproponował za to barwny teledysk, w którym brutalne pobicia i zabójstwa poprzekładane są czysto komediowymi scenkami, wulgarnymi, ale autentycznie zabawnymi. Film traci na spójności, ale zyskuje dynamikę i autentycznie wciąga. Pomaga mu w tym swojski klimat, świetnie sfotografowana, słoneczna Warszawa, bazary, budy z chińskim żarciem i osiedla dla nowobogackich.

Vega ma też rękę do aktorów. Świetnie obsadził Stramowskiego, który po prostu zapada w pamięć. Wrażenie robi też Linda, który na planie przypomniał sobie czasy Psów Pasikowskiego. Jak na 64-letniego pana wciąż ma mnóstwo werwy. Dygant wbrew swojemu komediowemu emploi zagrała styraną prostytutkę, zaś Ostaszewska świetnie sprawdziła się jako tępa blachara. Oświeciński jako niejaki Strach bawi są krańcową głupotą, świetnie spisują się też Czeczot i Grabowski. Niektórzy aktorzy z drugiego planu deklamują dialogi niczym drewniane kołki, ale pasują do światka, w którym nie ma intelektualistów. Wyginęli wraz z dobrą zmianą.

Takiego właśnie mocnego kina sensacyjnego z dialogami rodem z siłowni widzowie potrzebowali. Widać nie przeszkadza im, że to film mocno nierówny, o szarpanym tempie, chwilami nonsensownej fabule i wielu niepotrzebnych scenach. Grunt, że są emocje, zabawne teksty (do cytowania  przy trzecim piwie) i twardzi faceci, do których łaszą się kobiety. Że polska publiczność chamieje? Że wolą bluzgi od Woody Allena? To już wiemy co najmniej od czasów Psów. Pitbull też jest psem – pamiętacie o tym.

Michał Zacharzewski

Pitbull. Nowe porządki, reż. Patryk Vega, wyst. Piotr Stramowski, Andrzej Grabowski, Bogusław Linda, Krzysztof Czeczot, Maja Ostaszewska, Agnieszka Dygant, Paweł Królikowski

Ocena: 7/10

Polub nasz profil na Facebooku!