Pitbull. Ostatni pies

Zamieszało się z tym Pitbullami. Po pierwszej, ciepło przyjętej części oraz przebojowym serialu telewizyjnym Patryk Vega całkowicie zmienił poetykę opowieści. Zamiast kolejnego realistycznego, mrocznego kryminału nakręcił dwie komedie sensacyjne, wulgarne, prostackie, ale efektowne. Pitbull: Nowe porządki i Pitbull: Niebezpieczne kobiety osiągnęły olbrzymi sukces finansowy i pomogły Vedze stworzyć własny styl, wykorzystany później w Botoksie i Kobietach mafii. Pitbull. Ostatni pies nakręcił już jednak kto inny – Władysław Pasikowski, twórca niezapomnianych Psów i Krolla.

Jego Pitbull to powrót do bohaterów z części pierwszej oraz ówczesnego klimatu. Tu nie ma miejsca na śmieszkowanie, pięciu równorzędnych bohaterów oraz co najmniej kilku skończonych idiotów. Centralną postacią jest Despero (Marcin Dorociński), służący obecnie w podrzędnym komisariacie gdzieś na prowincji. Jego dawny kumpel Nielat vel Quantico (Rafał Mohr) zauważa jego podobieństwo do gangstera aresztowanego w Rosji. Po rozmowie z komendantem (Marian Dziędziel) postanawia wykorzystać go jako wtyczkę do rozpracowania pruszkowskiej i wołomińskiej mafii. Niejako przy okazji Despero ma ustalić, kto stoi za śmiercią Soczka (Piotr Chojowski), partnera Majamiego.

Despero udaje się zdobyć zaufanie Gawrona (Cezary Pazura) i przeniknąć do jego struktur. Jego brat Junior (Adam Woronowicz) nie do końca mu ufa, jednak żona Gawrona (Doda) szybko odnajduje z nim wspólny język. Kiedyś to ona przejmie po mężu interesy i pokaże konkurencji, jak to się robi w XXI wieku. Piosenkarka gra zaskakująco dobrze, co jest o tyle ważne, że to przez nią odszedł Patryk Vega. Podobno nie mógł znieść, że producent zatrudnia mu do filmu ludzi, których on sam w nich nie widział. Okazuje się, że nie było się czego bać.

Film trzyma w napięciu. Potrafi zainteresować. Ma niezłe tempo, parę zaskakujących zwrotów akcji, ciekawych bohaterów. Oczywiście nawet przez moment nie wyłamuje się z obowiązujących w kinie schematów, ale mnie to nie przeszkadza. Przecież to nie miało być to drugie Pokłosie! Pasikowski zawsze uchodził za polskiego mistrza kina gatunkowego, więc nakręcił film gatunkowy. Z dobrze napisaną historią, bardzo dobrze poprowadzonymi aktorami oraz klimatem rodem z lat dziewięćdziesiątych. Braku Majami (Piotr Stramowski) i Gebelsa (Andrzej Grabowski) właściwie się nie zauważa. Bo ten Pitbull to zupełnie inny Pitbull niż ostatnie produkcje Vegi.

Hejterzy Vegi powinni jednak zwrócić uwagę na pewien fakt. Pitbull. Ostatni pies z całą pewnością nie jest gorszą produkcją, a mimo to obejrzy go znacznie mniej widzów. To nie jest kwestia marketingu – po prostu Vega ma swoich fanów. Jest dla nich uznaną marką. Być może oglądają go inni ludzie, tacy, którzy na co dzień delektują się Woodym Allenem, Michaelem Haneke czy Tinto Brassem, ale who cares? Każdy lubi to, co lubi. I nie ma co drążyć tematu.

Zobacz, jeśli:
– Lubiłeś pierwszego Pitbulla
– Cenisz dawne filmy Pasikowskiego
– Majami to dla ciebie są policjanci, a nie Stramowski

Odpuść sobie, jeśli:
– Jesteś fanem dwóch poprzednich części
– Oczekujesz wartkiej akcji i spektakularnych efektów

Michał Zacharzewski

Pitbull. Ostatni pies, 2018, reż. Władysław Pasikowski, wyst. Marcin Dorociński, Krzysztof Stroiński, Doda, Rafał Mohr, Cezary Pazura, Adam Woronowicz, Marian Dziędziel, Izabela Kuna, Agnieszka Kawiorska, Zbigniew Zamachowski, Artur Szpilka, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Katarzyna Nosowska

Ocena: 6,5/10

Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

7 uwag do wpisu “Pitbull. Ostatni pies

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.