Historia stara jak świat: krytycy pieją z zachwytu, widzowie jęczą z zażenowania. Polskie kino przerabiało tego typu sytuacje już niejeden raz i najczęściej zmuszony byłem przyznać radę widzom. Tym razem jest odwrotnie. Ja teraz kłamię naprawdę mi się podobało. Nawet jeśli film ma parę niezgrabności i wydaje się przesadnie skomplikowany, to jednak bawi. Bawi, choć czasami też nudzi. W każdym razie to zgrabne połączenie kina neo-noir z futurystycznymi wizjami klasyków sprzed lat i nie zawsze uzasadnionym pociągiem do prezentowania nagiego kobiecego ciała na ekranie.
Historia rozpoczyna się od nagrania kolejnego odcinka „Konfesjonału gwiazd”, programu telewizyjnego, w którym przebrzmiałe gwiazdy opowiadają, na co potrzebują pieniądze. Jeśli publiczność im uwierzy, to kasę dostaną. Jeśli wyczuje ściemę, to będą musieli się obejść bez finansowego wsparcia. Tym razem w show biorą udział znana niegdyś aktorka Celia (Maja Ostaszewska – Pitbull. Nowe porządki, 7 uczuć), jej partner Mat (Rafał Maćkowiak – Ciemno, prawie noc), wreszcie młodziutka wokalistka Yvonne (Paulina Walendziak – Plan B, Fuga). I żadne z nich nie dostaje kasy.
Mija parę dni i wszyscy troje spotykają się na komisariacie. Bawili się bowiem na przyjęciu, na którym padł strzał i ktoś został zamordowany. Kto zginął? Tego nie wiadomo. Podczas dziwacznego przesłuchania każde z nich opowiada swoją wersję. Historia Mata tworzy pewną rzeczywistość, historia Celii wyjaśnia w niej pewne luki i pozwala spojrzeć na wydarzenia z zupełnie innej perspektywy, a historia Yvonne, jak łatwo się domyśleć, miesza wszystko. Efekt zaskakuje, chociaż trochę też rozczarowuje. Przede wszystkim zaś wymaga zastanowienia się, co tak naprawdę się wydarzyło.
Ja teraz kłamię to trochę taki mindfuck, i to całkiem niezły mindfuck wynikający z tego, że żadna z postaci nie zna pełnego obrazu sytuacji. Mętlik ten potęguje świetna retrofuturystyczna stylistyka. Otóż Paweł Borowski osadził akcję filmu w niedalekiej przyszłości, ale takiej widzianej z perspektywy lat osiemdziesiątych. Mamy tu więc przedziwne samochody (z niezapomnianą BMW Isettą), neonowe telefony komórkowe, taśmowe pendrive’y i modernistyczne budynki gdzieś w tle. Dopracowania architektura wnętrz zapada w pamięć, podobnie jak kostiumy.
Największa zaleta? Właśnie ten świat, niesamowite kadry, chłodny klimat opowieści. Największa wada? Wady scenariuszowe. Słabo napisane postacie. Wreszcie zamotanie, które skutkuje pojawiającą się okresowo nudą. Zupełnie niepotrzebnie wiele scen powtarza się, nie wnosząc nic nowego do opowieści. Podsumowując – zabrakło materiału. Cała para poszła w wygląd, zamiast bardziej rozdmuchać treść.
Zobacz, jeśli:
– Jesteś otwarty na wysublimowane wizualia
– Nie masz problemów ze złożonymi, wręcz mętnymi historiami
Odpuść sobie, jeśli:
– Oczekujesz prostego, za to konkretnego kryminału
– Masz uczulenie na lekką nudę
Michał Zacharzewski
Ja teraz kłamię, 2019, reż. Paweł Borowski, wyst. Maja Ostaszewska, Rafał Maćkowiak, Paulina Walendziak, Agata Buzek, Joanna Kulig, Jacek Poniedziałek, Robert Więckiewicz, Adam Woronowicz
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
8 uwag do wpisu “Ja teraz kłamię”