Formalnie wojna w Wietnamie rozpoczęła się w 1957 roku, kiedy komunistyczny rząd w Hanoi sformował pierwsze oddziały i rozpoczął działania zaczepne względem sąsiada z południa. Jednak dopiero sześć lat później, po śmierci prezydenta Kennedy’ego, liczebność wojsk amerykańskich w regionie wzrosła do 21 tysięcy żołnierzy. Wkrótce konflikt eskalował, a kolejni prezydenci nie byli w stanie go zakończyć. Obywatelom nie podobały się tysiące ofiar, ale długo wierzyli w zapewnienia polityków, że ich niezwyciężona armia znajduje się o krok od zwycięstwa. Pod koniec lat 60. supertajny raport podważający tę teorię sporządził wieloletni sekretarz obrony USA Robert McNamara. Film Stevena Spielberga Czwarta władza opowiada o tym, co się stało, kiedy dokument ten wyciekł.
Śledzimy pracę redakcji The Washington Post, wówczas jednej z cenionych lokalnych gazet. Prowadzący ją redaktor naczelny Ben Bradlee (Tom Hanks – Sully, Inferno) za wszelką cenę chce zwiększyć jej prestiż. Brakuje na to pieniędzy, dlatego właścicielka tytułu, Katharine Graham (Meryl Streep – Boska Florence, Eskorta) przygotowuje tytuł do wejścia na giełdę. To niezwykle trudna i skomplikowana operacja, która wymaga olbrzymich nakładów pracy oraz świętego spokoju. Jakiekolwiek skandale związane z redakcją są niewskazane, gdyż mogą zniechęcić potencjalnych inwestorów.
Tymczasem New York Times zaczyna publikować sensacyjne artykuły o wojnie w Wietnamie, wykorzystując raport napisany dla McNamary. Bradlee staje na głowie, by zdobyć jego kopię. Czeka go jednak znacznie trudniejsze zadanie. Kiedy sąd czasowo zakaże nowojorskiemu dziennikowi publikowanie kolejnych tekstów, będzie musiał przekonać Katharine, że warto temat kontynuować. Że naród ma prawo wiedzieć, jak naprawdę wyglądała ta wojna i jak politycy ich okłamywali. Tyle ze takie publikacje mogą zniszczyć giełdowy debiut i doprowadzić tytuł do bankructwa, a samą redakcję posłać za kratki. Prezydent Nixon to człowiek mściwy…
Czwarta władza strasznie mozolnie się rozwija. Na ekranie długo nie dzieje się prawie zupełnie nic, bohaterowie dyskutują, kombinują, starają rozeznać w sytuacji. Tak właśnie wygląda praca redakcji, daleka jest od fajerwerków rodem z filmów akcji. Jedni mówią to, drudzy tamto, a jeszcze swoje dorzucają prawnicy. Część widzów, zwłaszcza niezaciekawionych amerykańskim systemem prawnym czy funkcjonowaniem takiego tytułu jak The Washington Post. Dopiero po blisko godzinie projekcji tempo przyspiesza, choć nawet wówczas nie należy spodziewać się fajerwerków.
Bo w Czwartej władzy ważne jest zupełnie coś innego. To film o wolności słowa, o znaczeniu wolnej prasy i odpowiedzialności dziennikarzy względem społeczeństwa. Dziś sytuacja wygląda fatalnie, armia reżimowych lizusów grzecznie liże politykom tyłki, zaś ich przeciwnicy walą z armat nawet wtedy, kiedy nie ma ku temu powodów. Czwarta władza to również obraz emancypacji kobiet, opowieść o trudzie podejmowania odważnych decyzji, wreszcie historia rywalizacji, która zawsze napędzała świat. I nie inaczej jest tym razem. Dziennikarze The Washington Post wchodzą w temat, bo chcą być lepsi od konkurencji. Być może Spielberg nakręcił film powolny, a nawet nudnawy, ale dający do myślenia. Dziś to naprawdę rzadkie.
Zobacz, jeśli:
– Interesujesz się historią Stanów Zjednoczonych
– Cenisz zdjęcia Janusza Kamińskiego
– Lubisz klimat męskich, pachnących tytoniem redakcji
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie interesują cię swary dziennikarzy mówiących o wolności słowa
– Wszedłeś na tę stronę, by trzymać się z dala od polityki
Michał Zacharzewski
Czwarta władza, The Post, 2017, reż. Steven Spielberg, wyst. Meryl Streep, Tom Hanks, Sarah Paulson, Bob Odenkirk, Tracy Letts, Bruce Greenwood, Alison Brie, Zach Woods
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
8 uwag do wpisu “Czwarta władza”