Mayday

W poszukiwaniu materiału na scenariusz filmowy twórcy filmu Mayday zapędzili się aż do teatru. Albo i nawet do kilku teatrów, gdyż sztuka Raya Cooneya grana jest na deskach co najmniej kilku scen i wszędzie cieszy się olbrzymim zainteresowaniem. Trudno uznać to za pomysł nowy. W 2013 na ekran przenieśli ją już Brytyjczycy. Ich dzieło lokalni krytycy uznali „za jeden z najgorszych filmów w historii”. Mayday aż tak zły nie jest. Wręcz przeciwnie, wydaje się całkiem przyzwoity.

Punkt wyjścia jest prosty. Taksówkarz Janek Kowalski (Piotr AdamczykCałe szczęście, Młody renifer Alex) ma dwie żony. Z Basią (Anna DereszowskaPech to nie grzech, Ixjana) gnieździ się w mieszkanku w mieście, z Marysią (Weronika KsiążkiewiczPlaneta singli 3) w pięknym domu pod Warszawą. Nie potrafi wybrać jednej, dlatego zręcznie lawiruje pomiędzy pracą a dwiema kobietami. Z jedną spędza noc, u drugiej pojawia się rano, aby na przykład zająć się chorym kotem. I jakoś to funkcjonuje… od pięciu lat.

Sytuacja zmienia się, gdy jeden z jego pasażerów zostawia w wozie torbę. Chwilę później Janek dostaje w łeb i budzi się w szpitalu. Odwiedza go policjant (Andrzej GrabowskiPolityka, Pokot), który samym napadem nie bardzo się interesuje. Bardziej ciekawi go, dlaczego półprzytomny pacjent podał lekarzom dwa adresy. Sprawę można by wyjaśnić jednym dobrym kłamstwem, w końcu uderzony w głowę człowiek plecie trzy po trzy. Janek wpada jednak w panikę i pryska ze szpitala. Aby ukryć wszystko przed żonami, wciąga swojego kumpla Staszka (Adam Woronowicz – Jak zostałem gangsterem, Ja teraz kłamię) w absurdalny plan tłumaczeń, omyłek i fałszywych alibi.

I jest śmiesznie. Fakt, nie wszystkie dowcipy wypalają, humor miejscami bywa zbyt dosadny, żeby nie powiedzieć wulgarny, ale wiele żartów autentycznie bawi. Wrażenie robi zwłaszcza Adam Woronowicz, który świetnie odnajduje się w tej konwencji i z zaangażowaniem udaje kilku różnych ludzi, a to groźnego gangstera, a to poniżanego męża, a to rolnika spod Łodzi. Twórców Mayday docenić trzeba za niezłe tempo i związany z tym brak przestojów, a także za ominięcie niebezpiecznych raf komedii romantycznej. Zganić można ich za dziury scenariuszowe, niewykorzystane postacie kobiece i nieco rozczarowujący finał.

Na Mayday warto się wybrać, jeśli widziało się teatralny oryginał i chce się dokonać porównań. W kinie poczują się dobrze miłośnicy niezbyt wysublimowanego humoru, dowcipów o puszczaniu bąków, krzywych członkach czy homoseksualistach. Na tle większości polskich komedii ta wypada całkiem dobrze. Nie jest to jednak film, który poleciłbym kulturalnym znajomym.

Zobacz, jeśli:
– Byłeś na tym w teatrze
– Lubisz współczesne polskie komedie
– Kochasz Adamczyka

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na ambitniejszą produkcję
– Nie lubisz gimbazowych dowcipów

Michał Zacharzewski

Mayday, 2020, reż. Sam Akina, wyst. Piotr Adamczyk, Adam Woronowicz, Anna Dereszowska, Weronika Książkiewicz, Andrzej Grabowski, Tomasz Oświęcinski, Krzysztof Czeczot, Bartosz Porczyk, Kamil Kula, Sandra Herbich

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

8 uwag do wpisu “Mayday

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.