The Meg

Rekiny podbiły serca widzów wraz ze Szczękami Stevena Spielberga i choć wielokrotnie wracały do kin, na miano hitu nigdy już nie zapracowały. Rządziły za to w telewizji, w tandetnych horrorach (Toxic Shark, Rekiny Lodołamacze) oraz komediach w stylu Rekinado. The Meg to zmienił. Wysokobudżetowy blockbuster produkcji amerykańsko-chińskiej odniósł spory sukces finansowy. Niestety, nie jest to zbyt dobry film.

Grupa naukowców z podwodnego prywatnego laboratorium odkrywa, że dno Rowu Mariańskiego nigdy nie było prawdziwym dnem. Poniżej znajduje się dziewiczy świat pełen nieznanych gatunków. Niestety, wysłany tam batyskaf zostaje unieruchomiony przez gigantyczną ośmiornicę, a następnie zaatakowany przez megalodona (prehistorycznego rekina mierzącego blisko trzydzieści metrów). Na ratunek uwięzionym rusza supernurek Jonas (Jason StathamMechanik: Konfrontacja, Teoria chaosu). Odnosi częściowy sukces, ale jednocześnie uwalnia bestię, która rusza na żer.

Oczywiście bohaterów jest więcej. W podwodnej bazie znajduje się między innymi multimilioner i sponsor całej instytucji (Rainn WilsonThe Boy, Biuro), malutka dziewczynka, prywatnie córka jednej z naukowiec, wreszcie kilku innych badaczy. Reżyser poświęca im sporo czasu ekranowego, stara się wręcz przywiązać ich do widza. Dziwne więc, że w tak schematyczny sposób wykorzystuje ich do budowania dramaturgii opowieści. Znacznie ciekawiej robi się, gdy sięga po osoby z zewnątrz, płaczliwego grubaska na kole ratunkowym czy głupiutkiego pieska, który zeskakuje z jachtu, by popływać sobie wśród rekinów.

W The Meg brakuje przede wszystkim napięcia. Albo choćby większej ilości juchy. Gdy ma się przed oczyma gigantycznego rekina, chce się zobaczyć orgię zniszczeń, kończyny latające w powietrzu i trupy ścielące się gęsto. Tymczasem reżyser bardzo często ucina „mocne” sceny, pozostawiając masakrę jedynie w sferze domysłów. Rzadko kiedy pozwala zresztą poczuć skalę monstrum. W efekcie liczące czterdzieści lat Szczęki są filmem brutalniejszym i bardziej emocjonującym. To wstyd!

Oczywiście zgodnie z obowiązującymi w kinie XXI wieku zasadami scenariusz nie trzyma się kupy. Jonas łoi jedno piwo za drugim, a mimo to ma nienaganną sylwetkę i z marszu potrafi zejść w nieznanej sobie „szalupie” na 11000 metrów. Czego on tu zresztą nie dokonuje: kilkukrotnie ucieka megalodonowi kraulem sprzed nosa, a do tego systematycznie taranuje. Gorzej, że nie potrafi rozśmieszyć. The Meg przydałoby się więcej luzu, więcej krwi i więcej robiących wrażenie efektów. A tak… To strasznie nadęty film, ewidentnie skalkulowany w excellu. Nakręcony tak, by Chińczycy go pokochali, a i czternastoletni Amerykanie ruszyli do kin… Cóż, lepiej chyba obejrzeć Piranię 3DD.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz rekiny
– Lubisz Stathama
– Lubisz Chińczyków kaleczących angielski

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz blockbusterów rodem z USA
– Ani kina dla nastolatków

Michał Zacharzewski

The Meg, 2018, reż. Jon Turteltaub, wyst. Jason Statham, Bingbing Li, Rainn Wilson, Cliff Curtis, Winston Chao, Ruby Rose, Page Kennedy

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

8 uwag do wpisu “The Meg

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.