Dawno, dawno temu, w zamierzchłych czasach nazywanych przez historyków latami sześćdziesiątymi, popularność zdobyły filmy campowe. Stanowiły one formę protestu przeciwko ówczesnemu establishmentowi oraz anty-uniwersytecką próbę obrony kultury popularnej. Tandeta stała się w nich synonimem estetyki, naiwność odpowiedzią na schematy, zaś erotyka i obowiązkowo groteskowa przemoc policzkiem wymierzonym w twarz miejscowych odpowiedników rodzin radiomaryjnych.
Pirania 3DD stanowi trójwymiarowy hołd złożony dawnej estetyce. Niestety, nie do końca udany. Historia jest standardowo głupia: oto prastare, krwiożercze piranie przedostają się podziemnymi rzekami w pobliże parku wodnego oferującego możliwość wykąpania się w towarzystwie pań pozbawionych odzienia. Początkowo wszyscy bagatelizują zagrożenie. Z czasem zaczynają zastanawiać się, czy nie zmienić zdania. Ostatecznie go jednak nie zmieniają, bo gdyby je zmienili, nie byłoby tak śmiesznie…
Film obfituje w sceny głupie, niezwykle często ocierające się o żenadę. Przez ekran przewijają się gołe biusty, a jeden z bohaterów – tłuścioch czystej krwi – bez przerwy uprawia seks z rurą odpływową w publicznym basenie. Kwintesencją owej siary jest pirania rozwijająca się w ciele młodej dziewczyny. Rybcia ta po paru godzinach odgryza penisa chłopaka, który właśnie postanowił pozbawić pannę dziewictwa. Widok młodzieńca biegającego z rybą na przyrodzeniu jest niezapomniany, podobnie jak jego fragment spoczywający w kuchni, gdzieś między szafką a nogą stołu.
Teoretycznie wszystko trzyma się reguł gatunku. Bohaterowie są odpowiednio tępi i podejmują decyzje, jakie podjęliby jedynie bohaterowie tandetnych horrorów. Pojawiający się w filmie naukowcy są oczywiście dziwakami, a każdego z nastolatków swobodnie można by uznać za kretyna. Problem w tym, że miejsce humoru zajęła tu niezamierzona sztuczność, efekt gigantycznego jak na camp budżetu (ponad 20 mln dolarów). Dopiero w drugiej połowie Piranii 3DD, wraz z pojawieniem się Davida Hasselhoffa grającego samego siebie, robi się naprawdę śmiesznie. Stężenie głupoty jest wreszcie dostatecznie duże, by uznać
Rozwiązanie wydaje się oczywiste. Przed projekcją warto się spić, i to spić porządnie. Nie na umór, ale przynajmniej do stanu, w którym poruszający się palec kumpla potrafi rozbawić do łez. Wtedy Piranię 3DD da się znieść…
Michał Zacharzewski
Ocena: 3/10
Pirania 3DD, Piranha 3DD, reż. John Gulager, wyst. Danielle Panabaker, Matt Bush, David Koechner, Jean-Luc Bilodeau, Chris Zylka, David Hasselhoff, Christopher Lloyd, Gary Busey,
5 uwag do wpisu “Pirania 3DD”