Rekinado

W niektórych kręgach ten film uchodzi za kultowy. W innych za przykład tandetnej telewizyjnej sieczki, która zalewa media i służy do ogłupiania społeczeństwa. Rekinado to rzeczywiście film niesamowicie durny. Ale tak durny, że aż śmieszny. Pewnie właśnie dlatego doczekał się już czterech kontynuacji, a w Stanach Zjednoczonych pisze się o jego fenomenie prace naukowe.

Właściciel baru w Los Angeles, niejaki Fin, spędza z kumplem popołudnie na plaży. Podczas popisów surfingowych zostają zaatakowani przez rekiny. Ryby masakrują kąpiących się ludzi i kilkoro z nich zabijają, jednak policja nie ma czasu zająć się tą sprawą. Nad miasto nadciąga bowiem potężny cyklon. Fin na wszelki wypadek postanawia pojechać po swoją byłą żonę i dzieci. Chce mieć pewność, że nic im nie grozi. Nie wie, że wraz z deszczem przylecą rekiny, zassane przez trąbę powietrzną jeszcze na oceanie. Wkrótce zaroi się od nich nie tylko w powietrzu, ale i w kanałach i na ulicach. Będą wszędzie. Dosłownie wszędzie!

Za absurdalnym pomysłem podążają kolejne absurdalne sceny: spadające z nieba rekiny, rekiny wyskakujące z kanałów odpływowych, pływające pod sunącymi zalaną drogą samochodami (w sumie nie wiem, jak to możliwe, płaskie jakieś?). W dodatku twórcy efektów specjalnych nie rozpieszczają widzów. Obok obrazów imponujących, takich jak toczące się ulicami młyńskie koło, serwują słabo zrealizowane, boleśnie komputerowe. Krew wygląda tu sztucznie, nawet rekiny rażą tandetną CGI. A przecież to one są głównymi bohaterami Rekinado i powinny wyglądać perfekcyjnie!

Dialogi są lepsze, choć nie są lepsze. Jakim cudem? Cóż, po prostu nie sposób nie śmiać się, kiedy na zasypanej ranny plaży słyszy się „spokojnie, wszystko będzie dobrze”. Albo gdy w obliczu prawdziwego Armagedonu dwie panie zaczynają toczyć jakąś durną kłótnię o faceta. A już mistrzostwem świata jest następująca wymiana zdań:

„- Burza się kończy.
– Skąd wiesz?
– Mniej rekinów na ulicach!”

W obliczu takich cudów można zrobić dwie rzeczy. Albo film natychmiast wyłączyć (i omijać go szerokim łukiem), albo też rozsiąść się wygodnie na kanapie i po prostu dobrze bawić. Jasne, jest durny. Kiepsko zrealizowany, źle zmontowany, wypełniony słabymi efektami specjalnymi. Ale śmieszy i ma niezłe tempo. Relaksuje!

Wojciech Kąkol

Rekinado, Sharknado, 2013, reż. Anthony C. Ferrante, wyst. Tara Reid, Ian Ziering, John Heard, Jason Simmons, Alex Arleo, Neil H. Berkow

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!