Uwielbiam klasyczną Różową Panterę. To ten typ humoru, który bawi mnie najbardziej. Dlatego przez ponad dekadę trzymałem się od nowej wersji z daleka. Bałem się jej. Cóż, słusznie się bałem. Bo choć znalazło się w niej szereg żartów zerżniętych z oryginału, wciąż autentycznie zabawnych, to humor często wydaje się wymuszony. Jest też bardziej amerykański, taki prostacki. Steve Martin usiłuje być śmieszny, tylko nie bardzo mu się to udaje.
Oto podczas półfinałowego meczu piłkarskiego pomiędzy Francją a Chinami ginie francuski trener, Yves Gluant (Jason Statham – Teoria chaosu, The Meg), a z jego palca znika największy diament na świecie, tak zwana Różowa Pantera. Śledztwo przejmuje główny inspektor Charles Dreyfus (Kevin Kline – Ostatnia audycja, Piękna i Bestia) i tworzy tajną grupę najlepszych w kraju specjalistów. Mediom rzuca na pożarcie wiejskiego inspektora, niejakiego Clouseau (Steve Martin). Dreyfus wierzy, że ten idiota zajmie dziennikarzy i pozwoli im spokojnie pracować. Jednak Clouseau wczuwa się w swoją rolę…
A to rzeczywiście idiota. Różowa Pantera zawsze bazowała właśnie na tej postaci – szalonym policjancie z prowincji, który ma setki absurdalnych pomysłów i jest na dodatek totalnym nieudacznikiem. Już od pierwszych przesłuchań, które prowadzi ze swoim nowym asystentem, Pontonem (Jean Reno – Jak dogonić szczęście), całkowicie się kompromituje. Wygaduje bzdury, wyciąga pochopne wnioski, a jednej z głównych podejrzanych, narzeczonej zamordowanego (Beyonce), momentalnie odpuszcza. Slapstickowe żarty pojawiają się w niemal każdej scenie.
I niby nie jest źle. Różowa Pantera bawi, choć często też żenuje swym humorem. Steve Martin jest zresztą zupełnie innym komikiem niż był Peter Sellers. Jego Clouseau jest inspektorem zdecydowanie starszym i mniej przekonującym w swoich działaniach, chociaż jego angielski wzbogacony o francuski akcent może się podobać. Ponton to z kolei zmarnowana rola, pozbawiona zabawnych nawyków, które miał w oryginale Cato. Ot, niegłupi policjant pełniący służebną rolę wobec głównego bohatera i wspierający go w robieniu głupawych min.
Oczywiście Różowa Pantera swoją widownię znalazła. Wielu widzów ceni humor sprowadzający się do puszczania bąków, wywalania się i pozbawionego finezji demolowania wszystkiego wokół. W sumie „prawdziwy” Clouseau też wszystko demolował. Ale z jakim polotem to robił! Temu filmowi polotu brakuje i to chyba jego największa wada.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz oryginał i tolerujesz amerykański humor
– Marzysz o kolejnej animowanej czołówce z Różową Panterą
– Jesteś fanem Steve’a Martina
Odpuść sobie, jeśli:
– Chcesz sobie zniszczyć wspomnienia o świetnym oryginale
Michał Zacharzewski
Różowa Pantera, The Pink Panther, 2006, reż. Shawn Levy, wyst. Steve Martin, Kevin Kline, Beyonce Knowles, Jean Reno, Emily Mortimer, Henry Czerny, Roger Rees, Jason Statham
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
11 uwag do wpisu “Różowa Pantera”