Pomysł był ambitny i już na etapie produkcji przysporzył twórcom wielu problemów. Wszystko dlatego, że pokusili się o remake thrillera science-fiction Robocop z 1987 roku. Nakręcił go Paul Verhoeven, bardzo wysoko ceniony holenderski reżyser, spec od obrazów widowiskowych, zabawnych i brutalnych. Jego kontynuacje nie były już tak udane, podobnie serial, który w latach dziewięćdziesiątych przemknął przez telewizyjne ekrany.
Nowa wersja RoboCopa od początku miała problemy. Prace nad nią rozpoczęto w 2005 roku, lecz bez przerwy zmieniali się związani z projektem reżyserzy i scenarzyści. W ich towarzystwie pojawił się nawet Darren Aronovsky, ale ostatecznie wybór padł na Brazylijczyka Jose Padilhę, twórcę ciepło przyjętej serii Elitarni. Podobne zamieszanie było z aktorami – główną rolę miał zagrać Michael Fassbender, a nawet Russell Crowe, lecz ostatecznie wybór padł na mało znanego Joela Kinnamana (System, Nocny pościg). Pierwsze zdjęcia z planu wywołały zaś tak negatywne opinie, że ostatecznie premierę przełożono o rok. W końcu jednak musiało do niej dojść. I doszło. A wtedy okazało się, że RoboCop to wcale nie jest zły film.
Padilha – podobnie jak twórcy Chappie – postanowił skupić się na palącej potrzebie zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa publicznego. Tu nie chodziło nawet o terrorystów, ale drobne grupy przestępcze oraz złowrogie korporacje sterowane w mniejszym lub większym stopniu przez polityków. W temat wprowadza konserwatywny konferansjer telewizyjny (Samuel L. Jackson – Bez reguł, Polowanie na prezydenta), ewidentnie pełniący rolę satyryczną. Sama opowieść o policjancie Aleksie Murphym (Kinnaman), który budzi się ze śpiączki jako cyborg, jest już bardziej schematyczna. Ba, bohater doskonale pamięta o swojej rodzinie, o czym walczący o swoje człowieczeństwo oryginał sprzed trzech dekad mógł jedynie pomarzyć.
To oczywiście spore uproszczenie, ale też akcenty zostały przeniesione gdzie indziej. Dużo ważniejszy stał się szef korporacji OmniCorp (Michael Keaton – Birdman, McImperium), próbujący za pomocą RoboCopa zdobyć przychylność opinii społecznej, jak również doktor Norton (Gary Oldman – Czas mroku, Bodyguard Zawodowiec), który opowiada za przemianę Murphy’ego. Cała reszta to już widowiskowe pościgi i uliczne strzelaniny nakręcone w „reporterskiej” konwencji. Dynamiczne, ale nie tak mocne jak te u Verhoevena.
Padilha stworzył nieco inny film niż Holender, ale nie do końca odciął się od przeszłości. Swojego RoboCopa przeładował nawiązaniami do poprzednich części, co ich fani z pewnością docenią. Szkoda, że parę elementów tej produkcji zawodzi. Choćby pozbawiony charyzmy Kinnaman oraz jego mało imponujący strój, wreszcie ugrzeczniony, pozbawiony pazura scenariusz. Mimo tych wad RoboCop pozostaje niezłym filmem akcji, efektownym i trzymającym w napięciu. Czasy się jednak zmieniły. Takich hardcore’ów jak oryginał z 1987 roku już się nie kręci.
Zobacz, jeśli:
– Interesujesz się przyszłością robotyki (i policji)
– Nie masz zbyt wielkiego sentymentu do oryginału
– Szukasz widowiskowego kina akcji
Odpuść sobie, jeśli:
– Wychowałeś się na starym RoboCopie
– Roboty kończą się dla ciebie na maszynie do mieszania ciasta
Michał Zacharzewski
RoboCop, 2014, reż. Jose Padilha, wyst. Joel Kinnaman, Gary Oldman, Michael Keaton, Abbie Cornish, Jackie Earle Haley, Michael Kenneth Williams, Samuel L. Jackson, Jay Baruchel, Tattiawna Jones
Ocena: 6/10
Polub nas na Facebooku!
4 uwagi do wpisu “RoboCop (2014)”