Fani komiksów doskonale orientują się w ich filmowej sytuacji, jednak tym, którzy są nie na czasie, należy się wyjaśnienie. Obecnie rywalizują ze sobą dwa wielkie wydawnictwa – Marvel i DC Comics. To pierwsze ma na koncie takie serie jak The Avengers, Iron Man, Thor, Spider-Man czy Strażnicy galaktyki – wszystkie widowiskowe i dochodowe, w dodatku ciepło przyjęte przez krytyków. To drugie przygotowało dzieła pokroju Batman vs Superman, Wonder Woman czy Legion samobójców. Kasę zarobiło niewiele gorszą, za to opinie zebrało fatalne.
Liga Sprawiedliwości nic w tej sytuacji nie zmieni. To historia Steppenwolfa, demona z planety Apokolips, który przybywa na Ziemię, by raz na zawsze zniszczyć naszą planetę. Tysiące lat temu zjednoczone siły ludzi, Amazonek i mieszkańców podwodnego świata zdołały go powstrzymać. Tym razem jest jeszcze groźniejszym przeciwnikiem. Dlatego Batman próbuje wystawić przeciwko niemu grupę specjalną, w skład której prócz niego samego wejdą czołowi superbohaterowie: Flash, Wonder Woman, Aquaman i Cyborg. A Superman? Cóż, póki co nie żyje…
Gdyby zapomnieć na chwilę o produkcjach Marvela, trzeba by uznać Ligę Sprawiedliwości za naprawdę ciekawe kino. Bądź co bądź to widowiskowy, wypchany efektami specjalnymi film, w którym niemal bez przerwy ktoś z kimś się bije, coś wybucha albo lata w powietrzu. Choreografia walk jest imponująca, tempo naprawdę niezłe, a i o zwroty akcji scenarzyści zadbali. Niejako przy okazji DC Comics przedstawia nowych superbohaterów – Flasha, Aquamana i Cyborga. Wkrótce każdy z nich dostanie po swoim filmie.
Problem w tym, że Marvel istnieje i wypuścił niedawno znakomitego Thora. Ten film obnaża wszystkie wady Ligi Sprawiedliwości, która okazuje się mrocznym, nudnawym, nadmiernie patetycznym filmem, któremu zwyczajnie brakuje lekkości. Marvel stawia na kolorowe światy i humor, w sumie to zamienia swoje produkcje w komedie. DC Comics próbuje zachować powagę, ale współcześni widzowie mają coraz większe problemy z poważnym traktowaniem facetów w rajtuzach, kolesi z metalowymi mordami czy facetów, którzy szybko biegają.
i jest po prostu biedna. Flash wypada z dziesięć razy gorzej od Quicksilvera, Cyborg nie może się równać z Iron Manem (nie ten intelekt, nie ten dystans do życia, nie ten luz), zaś Aquaman lepiej by się sprawdził w drugiej części Słonecznego patrolu niż w filmie o superbohaterach. Kogo tu podziwiać? Wiecznie zdołowanego Batmana, który tak naprawdę jest cieniasem? Znajduję coraz mniej powodów, by chwalić filmy DC Comics. A przecież są naprawdę efektownymi widowiskami…
Michał Zacharzewski
Liga Sprawiedliwości, Justice League, 2017, reż. Zack Snyder, wyst. Ben Affleck, Henry Cavill, Amy Adams, Gal Gadot, Ezra Miller, Ray Fisher, Jason Momoa, Jeremy Irons
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
7 uwag do wpisu “Liga Sprawiedliwości”