To już czwarte podejście Hollywood do Spider-Mana, jednej z ikonicznych postaci komiksowego uniwersum Marvela. Pierwsze, sprzed równo czterdziestu lat, stanowiło część serialu telewizyjnego i dziś kompletnie się już nie broni. Kolejne były jednak wielkimi przebojami i wciąż tkwią w pamięci widzów. Bałem się, że Spider-Man: Homecoming zaserwuje nam powtórkę z rozrywki. Po raz kolejny zanudzi nas opowieścią o chłopaku, którego ugryzł radioaktywny pająk, a następnie źli ludzie zabili mu wujka.
Na szczęście twórcy Spider-Man: Homecoming nie są w ciemię bici – postanowili opowiedzieć zupełnie inną historię. Rozpoczęli ją już Kapitanie Ameryce: Wojnie bohaterów, gdzie przebrany za pająka czternastolatek Peter (Tom Holland) pojawił się tylko na chwilę. Pomógł Avengerom i został odstawiony przez Iron Mana (Robert Downey Jr) do domu. Uwierzył, że jest potrzebny innym superbohaterom i za chwilę zostanie zaproszony do udziału w bardzo tajnej misji. Dlatego nocami czeka na sygnał i ściąga babciom koty z drzew, a za dnia chodzi do szkoły. Starannie ukrywa swoją tożsamość, bo ciotka (Marisa Tomei) by go zabiła, gdyby odkryła, kim naprawdę jest.
Tymczasem niejaki Adrian Toomes (Michael Keaton) traci pracę przy odbudowie miasta po zniszczeniach z filmu The Avengers. Chcąc utrzymać rodzinę oraz pracowników, decyduje się założyć nielegalny zakład przetwarzania technologii Chitauri na czarnorynkową broń. Wkrótce produkowany przez niego sprzęt zaczyna pojawiać się na mieście. Spider-Man trafia na jej trop i postanawia dotrzeć do źródła, czyli właśnie do Toomesa. Tylko czy uda mu się to zrobić w przerwach między szkolnymi zajęciami i śnieniem o pięknej Liz (Laura Harrier)?
Jon Watts nakręcił film post-Deadpoolowy, otwarcie nabijający się z komiksowych schematów. Spider-Man: Homecoming najprościej określić hasłem Disney Channel. Bohaterowie są strasznie młodzi, dużo młodsi niż we wcześniejszych filmach o człowieku-pająku. Kochają media społecznościowe, youtube’a, like’i, pewnie słuchają też Justina Biebera i Miley Cyrus. Wciśnięta na siłę Zendaya (gwiazda serialu Taniec rządzi!) gra postać całkowicie zbędną, jednak z pewnością przyciągnie do kina byłych fanów wspomnianego kanału. Widownia musi się zgadzać. W końcu od niej zależy kasa.
Chwała reżyserowi, że opowieść potraktował z przymrużeniem oka. Niby nakręcił infantylny film o nastolatkach i dla nastolatków, a jednocześnie zadbał o to, by dorośli dobrze się bawili. Napakował obraz zabawnymi aluzjami i błyskotliwymi jednozdaniówkami, sparodiował też kino superbohaterskie. Powiedzmy sobie szczerze: Spider-Man: Homecoming bardzo długo jest filmem o uroczym, nieco naiwnym dzieciaku, któremu się wydaje, że jest nowym Iron Manem. Dopiero później okazuje się, że może rzeczywiście nim jest.
Michał Zacharzewski
Spider-Man: Homecoming, reż. Jon Watts, wyst. Tom Holland, Michael Keaton, Robert Downey Jr, Marisa Tomei, Jon Favreau, Zendaya, Gwyneth Paltrow, Donald Glover, Laura Harrier
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
8 uwag do wpisu “Spider-Man: Homecoming”