
To jeden z ostatnich większych filmów wypuszczonych do kin przed pandemią. Miał stać się kolejnym komiksowym przebojem, lecz sprzedał się słabo. Mam jednak wrażenie, że to nie zaraza podcięła mu nogi. Bloodshot jest produkcją nieudaną, pełną wtórnych i źle realizowanych pomysłów. Brakuje mu napięcia, humoru, lekkości. A przede wszystkim ciekawszej historii.
Ray (Vin Diesel – xXx, Szybcy i wściekli 7) jest żołnierzem. Doświadczonym i bardzo sprawnym. W Kenii samodzielnie, wbrew rozkazom, odbija zakładników. Po misji wraca do Włoch, gdzie spędza z żoną upojny weekend. I właśnie wtedy obydwoje zostają uprowadzeni przez grupę dowodzoną przez najemnika Martina (Toby Kebbell – Huragan, Gold), a następnie zamordowani. Ostatnią rzeczą, jaką Ray widzi, jest oprych tańczący w skarpetkach i klapach w rytm „Psycho Killer” zespołu Talking Heads…
Chwilę później budzi się w laboratorium RST w Kuala Lumpur. Niewiele pamięta ze swojego dotychczasowego życia. Szef firmy, doktor Hartings (Guy Pearce – Wehikuł czasu, Bóg zemsty), wyczyścił mu pamięć i dodatkowo zastąpił jego krew milionami miniaturowych nanorobotów. Nie tylko przywrócił go do życia, ale niemalże uczynił nieśmiertelnym. Ray zyskał olbrzymią siłę, a każda odniesiona przez niego rana goi się w przeciągu kilku minut!
Bohater przypomina sobie Martina i rusza, by go zabić. To dopiero początek pokręconej i pełnej zwrotów akcji historii, która szybko robi się przewidywalna. Kolejne sceny sprawiają wrażenie kopii scen znanych z innych filmów. Sam Ray okazuje się połączeniem Robocopa z T-1000 z Terminatora, gdzieś w tle pobrzmiewa Kod nieśmiertelności czy nawet Matrix. Źle napisane dialogi brzmią sztucznie. Nadmiar cięć montażowych szkodzi scenom akcji, które zresztą nie wzbudzają większych emocji.
Bloodshot rozczarowuje. Jest typowym przedstawicielem najgorszego nurtu amerykańskiej rozrywki – tandetnych filmów akcji, w których efekty specjalne i wybuchy mają zastąpić sensowną opowieść. Na kartach komiksu ta historia pewnie by się obroniła. W kinie nie ma najmniejszych szans na powodzenie. Która to już wpadka Vina Diesela?
Zobacz, jeśli:
– Kochasz Vina Diesela
– Lubisz nieudane, ale efektowne filmy akcji
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na emocje
– Razi cię głupota współczesnych scenariuszy
Michał Zacharzewski
Bloodshot, 2020, reż. Dave Wilson, wyst. Vin Diesel, Eiza González, Sam Heughan, Toby Kebbell, Guy Pearce, Talulah Riley, Lamorne Morris, Jóhannes Haukur Jóhannesson, Siddharth Dhananjay, Alex Hernandez, Ryan Kruger
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
4 uwagi do wpisu “Bloodshot”