Alita: Battle Angel

To był wymarzony projekt Jamesa Camerona. O ekranizacji tej japońskiej mangi reżyser Titanica opowiadał od kilkunastu lat. Napisał nawet scenariusz, ale prace nad kolejnymi odsłonami Avatara nie pozwoliły mu wejść na plan. Miejsce na stołku reżyserskim zajął więc Robert Rodriguez (Maczeta), człowiek dysponujący olbrzymią wyobraźnią i własnym, bardzo charakterystycznym stylem. Niestety, w Alita: Battle Angel zupełnie go nie czuć. To bardziej film Camerona niż sympatycznego Meksykanina.

Podobnie jak w Avatarze, największe wrażenie robi świat. To odległa przyszłość, gdzie w wyniku wielkiej wojny zwanej „upadkiem” cała nasza cywilizacja legła w gruzach. Gigantyczne, unoszące się na latających wyspach miasta spadły, niszcząc wszystko wokół. Przetrwał jedynie Zalem, jednak dla zwykłych ludzi mieszkających w położonym poniżej Iron City nie jest dostępny. Nikt tak naprawdę nie wie, jak życie wygląda na górze.

Na dole jest raczej biednie. Iron City przypomina bliskowschodnie miasta, słoneczne, piaszczyste i zatłoczone, także strasznie zaśmiecone. Ludzie, którzy tu żyją, są w znacznym stopniu cyborgami. Niektórzy posiadają jedynie drobne modyfikacje, typu sztuczne ręce czy nogi, inni są na dobrą sprawę mózgami umieszczonymi w metalowych skorupach. To kusi do przestępstw. Nad przestrzeganiem prawa czuwają tak zwani łowcy, którzy w zamian za odpowiednie wynagrodzenie wyłapują najgroźniejszych przestępców.

Głównym bohaterem jest doktor Dyson Ido (Christoph Waltz – Tulipanowa goraczka, ), który na wysypisku odpadów znajduję głowę cyborga podchodzącego zapewne z Zalem. Podarowuje mu metalowe ciało swojej zmarłej córki i przywraca do życia. Alita (Rosa Salazar – Więzień labiryntu: Lek na śmierć) okazuje się nieśmiałą, cierpiącą na amnezję dziewczyną, przez pewien czas pełniącą rolę naszej przewodniczki po Iron City. Później okazuje się, że w rzeczywistości jest niezwykle zaawansowaną maszyną do zabijania. Naprawdę sporo wartą.

Film naprawdę długo bardzo dobrze się ogląda. Sam świat jest na tyle interesujący, że z powodzeniem można by umieścić w nim całą serię filmów. Alita, której w ostatniej chwili nieco pomniejszono oczy, również budzi sympatię. Choć jest cyborgiem, wydaje się szalenie naturalna. To taka fajna, trochę zadziorna nastolatka. Poznany przez nią chłopak (Keean Johnson) też jest nią oczarowany. Niektórzy mogą jednak narzekać, że ten wstęp – i prezentacja Iron City – trwa nieco za długo, że niewiele się wtedy dzieje… To prawda, ale jak i tak bawiłem się dobrze.

Gorzej robi się nieco później, kiedy akcja rusza z kopyta. Pojawiają się łowcy, potężny Vector (Mahershala Ali – Ukryte działania, Moonlight) organizujący popularne rozgrywki motorballu, kilka nieprzyjemnych cyborgów, wreszcie tajemniczy Nova (Edward Norton – Birdman, Wyspa psów), który okazuje się siłą sprawczą wszystkiego, co się dzieje na ziemi. Robi się bardziej dynamicznie, ale też mniej logicznie. Nie mówiąc o tym, że Alita: Battle Angel to zaledwie pierwsza część planowanej serii. Kto liczy, że najważniejsze wątki zostaną rozwiązane, srogo się zawiedzie.

Razi więcej rzeczy, choćby nagła przemiana doktora Ido, który z zagorzałego przeciwnika motorballu nagle zamienia się w jego fana, oraz mało przekonujące działania niektórych postaci drugoplanowych. Fatalnie wypada zakończenie, które nie ma żadnego spektakularnego bang, którego widz oglądający wielkie widowisko z pewnością by oczekiwał. Jest za to dodatkowa scena, która przekreśla znaczną część opowiedzianej historii i pozostawia widza z olbrzymim uczuciem niedosytu. Od niej powinna zaczynać się druga część, a nie kończyć nią pierwsza!

Wielka szkoda, że Alita: Battle Angel się nie przyjął. W amerykańskim box office spisuje się bardzo przeciętnie i nawet dobrymi wynikami w Chinach nie nadrobi finansowych zaległości. Prawdopodobnie kolejna część nie powstanie, co tylko utwierdzi producentów w przekonaniu, że najlepiej kręcić sequele, remake’i i ekranizacje komiksów. A to nie jest zły film. To jedna z lepszych ekranizacji mangi w historii. Pozostawia jednak spory niedosyt. I tylko kilka błędów, których być nie powinno…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz oglądać pierwsze części sag, które więcej części raczej mieć nie będą
– Kochasz wielkie widowiska i niesamowite, futurystyczne światy
– Nie przeszkadza ci mangowy rodowód serii i oczy bohaterki

Odpuść sobie, jeśli:
– Napalisz się na to całe Zalem
– Filmy oceniasz po tym, jak się kończą, a nie zaczynają

Michał Zacharzewski

Alita: Battle Angel, 2019, reż. Robert Rodriguez, wyst. Rosa Salazar, Keean Johnson, Christoph Waltz, Jennifer Connelly, Mahershala Ali, Ed Skrein, Jackie Earle Haley, Jeff Fahey, Caspar Van Dien, Edward Norton, Michelle Rodriguez, Jai Courtney

Ocena: 6/10

Polub nas na Facebooku!

8 uwag do wpisu “Alita: Battle Angel

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.