Wyspa psów

Babcia, która do kina przyszła z małym wnuczkiem, uciekła po piętnastu minutach. Nie dziwię się. Wyspa psów z całą pewnością nie jest filmem dla dzieci. To ponura wizja przyszłości, jadowita satyra polityczna, a także pean na cześć śmierdziuchów. Do tego należy zaś dodać charakterystyczny styl Wesa Andersona oraz olbrzymią porcję japońszczyzny. Babcia wyszła również dlatego, że film trafił do kin w wersji z napisami (choć wyświetlany był w godzinach porannych), a część dialogów celowo nie została tłumaczona. Ma to swój klimat, ale wielu widzów może solidnie zdezorientować.

W niedalekiej przyszłości wśród psów zacznie szerzyć się tajemnicza i bardzo zaraźliwa choroba. Zgodnie z decyzją burmistrza Kobayashiego – wielkiego miłośnika kotów – wszystkie canis lupus familiaris zostaną przewiezione na tytułową wyspę. W rzeczywistości to wielkie śmietnisko, na którym warunki panują koszmarnie ciężkie, a zwierzęta każdego dnia muszą walczyć o przeżycie. Burmistrzowi to nie wystarcza. Chce wyciąć je w pień. Tymczasem jego nastoletni wnuk porywa samolot i leci odnaleźć swojego ukochanego pupila. W wędrówce przez zniszczony świat towarzyszyć mu będzie piątka przypadkowo napotkanych futrzaków.

Poklatkowa animacja robi oczywiście olbrzymie wrażenie, podobnie zresztą jak oryginalna historia. Humor, jakim operuje Anderson, nie przypomina jednak współczesnych hollywoodzkich animacji. To dowcip pełen dygresji i aluzji, zabaw formą, a także wizualnych gagów. Reżyser raz po raz zmienia konwencję, czasami nie pozwalając nam rozumieć ludzi, innym razem skupiając całą swoją uwagę na gadających psach. Czarny humor i sarkazm też mu odpowiadają, w czym świetnie odnajdują się gwiazdy użyczające głosów głównym bohaterom (m.in. Bryan Cranston, Edward Norton, Bill Murray, Jeff Goldblum, Bob Balaban, Greta Gerwig, Frances McDormand, Harvey Keitel, Liev Schreiber, Yoko Ono, Tilda Swinton, F. Murray Abraham, Frank Wood i Scarlett Johansson).

Wyspa psów to takie małe dzieło sztuki. Naprawdę urocze. Tyle że Anderson od jakiegoś czasu podąża drogą obraną już w Grand Budapest Hotel. Tworzy filmy piękne, pomysłowe, wizualnie bogate, stanowiące potwierdzenie jego olbrzymiego talentu plastycznego. Tyle że jednocześnie filmy te są pozbawione głębszych treści. Jasne, Wyspa psów to apokaliptyczna wizja przyszłości, opowieść o prawdziwej przyjaźni, wreszcie polityczna satyra. Tyle że satyra raczej prosta i historia pozbawiona prawdziwych emocji. Może gdyby chodziło koty…

Zobacz, jeśli:
– Z niezrozumiałych powodów lubisz psy
– Cenisz dokonania reżyserskie Andersona
– Kochasz symetrię

Odpuść sobie, jeśli:
– Szukasz filmu dla dzieci
– Lubisz prostą rozrywkę
– Kochasz artystyczną głębię

Michał Zacharzewski

Wyspa psów, Isle of Dogs, 2018, reż. Wes Anderson

Ocena: 7/10

Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

7 uwag do wpisu “Wyspa psów

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.