Być może niektórzy spodziewają się po Porwaniu Heinekena zakręconej komedii, w której grupka młodych ludzi kradnie skrzynkę piwa i ucieka przez całe Stany Zjednoczone przed ścigającą ich policją. Nic bardziej błędnego. Film Daniela Alfredsona (Blackway) przywołuje nieco zapomnianą historię z 1983 roku, kiedy to grupka Holendrów uprowadziła dziedzica słynnego browaru i wnuka jego założyciela, Alfreda Heinekena. Dlaczego ponieśli klęskę?
Ano właśnie o tym opowiada Porwanie Heinekena, skupiając całą swoją uwagę na członkach kilkuosobowej szajki dowodzonej przez Willema Holleedera (Sam Worthington – Przełęcz ocalonych, Chata), szybkiego sposobu na wzbogacenie się. Proste skoki i łatwe kradzieże już ich nie interesują. Dlatego decydują się porwać Heinekena (Anthony Hopkins – Transformers, Poznasz przystojnego bruneta) i zażądać 60 milionów okupu. Przyglądamy się przygotowaniom do operacji oraz skutecznemu wprowadzeniu jej w życie. Wkrótce później pojawiają się jednak problemy. Brak doświadczenia sprawia, że porywacze nie potrafią dogadać się z policją.
To ciekawy pomysł. W klasycznych filmach amerykańskich przygotowania do skoku wieńczy bardzo efektowna operacja, po której sprawa jest właściwie zakończona. W Porwanie Heinekena najciekawsze jest teoretycznie, co dzieje się potem. Jak narasta napięcie w gangu, jak zachowuje się sam Heineken, jak Con (Jim Strugess) odchodzi od zmysłów, bo przedłużająca się akcja odrywa go od ciężarnej żony. No i jak zachowuje się policja. Zupełnie inaczej niż we wspomnianych amerykańskich filmach!
Takie podejście do tematu wymagało naprawdę ciekawego materiału. Ten niby był – pochodził z napisanej parę lat po porwaniu książki „Porwanie Alfreda Heinekena” autorstwa holenderskiego dziennikarza śledczego Petera R. de Vriesa. Problem w tym, że nie udało się go przełożyć na ciekawe filmowe widowisko. W pogoni za realistycznym odtworzeniem całego skoku oraz klimatu lat osiemdziesiątych zapomniano o tym, że film musi też interesować. Tymczasem ma nierówne tempo oraz kilka bolesnych dłużyzn. Innymi słowy Porwanie Heinekena nie porywa. A to mimo wszystko grzech.
Zobacz, jeśli:
– Ciekawią cię filmy o porwaniach
– Lubisz Amsterdam i klimat lat 80.
– Cenisz Anthony’ego Hopkinsa
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na emocje (albo humor)
– Chcesz dowiedzieć się więcej o słynnym piwie
Michał Zacharzewski
Porwanie Heinekena, Kidnapping Mr. Heineken, 2015, reż. Daniel Alfredson, wyst. Anthony Hopkins, Jim Sturgess, Sam Worthington, Mark van Eeuwen, Ryan Kwanten
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
4 uwagi do wpisu “Porwanie Heinekena”