Kiedy syn bierze się za wyprodukowanie filmu biograficznego poświęconego swojemu ojcu, zapala mi się lampka. Ostrzegawcza. Żółto-czerwona, błyskająca jak szalona i na wszelki wypadek wyjąca. Cóż z tego, że na reżyserskim stołku usiadł specjalista od ról ekstremalnych, aktor Andy Serkis (Wojna o planetę małp, Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi), zaś główną rolę zagrał Andrew Garfield (Niesamowity Spider-Man, Przełęcz ocalonych). Lampka świeciła się jak oszalała.
Ta historia wydarzyła się naprawdę. Robin Cavendish na jednym z ogrodowych przyjęć poznał Dianę i się w niej zakochał. Dziewczyna miała opinię pożeraczki męskich serc, lecz jemu uległa. Razem z nim wyjechała do Kenii, gdzie mężczyzna handlował herbatą. Zaledwie rok po ślubie, w 1958 roku, zachorował na polio. Został sparaliżowany od pasa w dół, oddychała za niego maszyna. Lekarze dawali mu kilka miesięcy życia i zachęcali ciężarną kobietę, by zaczęła układać sobie życie na nowo. Robin i Diana przeżyli jednak razem ponad trzydzieści lat.
Historia jest niesamowita. Skazywany na śmierć mężczyzna po krótkim okresie depresji nie poddaje się i odzyskuje chęć do życia. Żona sprowadza go do Anglii, kupuje rezydencję do remontu i z pomocą bliskich zaczyna się nim opiekować (choć wcześniej żaden pacjent nie opuścił szpitala). Z czasem Robin zyskuje wózek z respiratorem na akumulator i zaczyna opuszczać swój pokój. Początkowo tylko do ogrodu, ale z czasem zaczyna również podróżować po świecie, głosząc potrzebę dania swobody chorym, wypuszczenia ich ze szpitalnych „więzień”.
Cała ta opowieść ma jednak charakter składowiska niezwiązanych z sobą anegdotek. Tu widzimy, jak pies wyłącza wtyczkę z kontaktu i niemalże doprowadza swojego pana do śmierci, tam obserwujemy awarię akumulatora w Hiszpanii, która zamienia się w fiestę. Kiedy indziej widzimy spotkanie z niemieckimi naukowcami, ale nie wiemy, jakie to przynosi skutki. Nie wiemy też, jak rodzina bohatera się utrzymuje, jak tak naprawdę wygląda ich życie. Tego brakuje, w efekcie również i emocjonalna siła Pełni życia kuleje. To film niespełniony. Być może ważny, o niezwykłej osobie i jej mężu (bo to Diana zasługuje tu na uznanie), ale kompletnie nieumiejący o tym przekonać…
Zobacz, jeśli:
– Lubisz filmy o ludziach, którzy chorują i chorują
– Cenisz umiejętność lekkiego opowiadania o sprawach trudnych
– Chcesz, by szum aparatury oddechowej śnił ci się po nocach
Odpuść sobie, jeśli:
– Szukasz zwartej, konsekwentnej historii, a nie serii epizodów
– Nie wierzysz w poświęcenia
Michał Zacharzewski
Pełnia życia, Breathe, 2017, reż. Andy Serkis, wyst. Andrew Garfield, Claire Foy, Tom Hollander, Hugh Bonneville, Diana Rigg, Ed Speleers
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk
9 uwag do wpisu “Pełnia życia”