Dziewczyna w sieci pająka

To już trzecia Salander w moim życiu. Najpierw była Noomi Rapace ze skandynawskiej trylogii Millennium, potem Rooney Mara z amerykańskiej produkcji z Danielem Craigiem w roli głównej. Teraz rola tajemniczej hakerki przypadła Claire Foy (Niepoczytalna, Pełnia życia). Jej Lisbeth jest wyraźnie starsza i poważniejsza, znacznie mniej szalona od swoich poprzednich wcieleń. Jakby zgorzkniała, ale też bardziej zdesperowana. Siłą rzeczy urasta do roli głównej bohaterki. Mikael Blomkvist okazuje się postacią trzecioplanową. Równie dobrze mogłoby go nie być.

Fede Alvarez postanowił przenieść na wielki ekran czwartą część serii. Napisaną nie przez Stiega Larssona, a Davida Lagercrantza. Decyzja to nie do końca zrozumiała, ale nie potępiałbym jej w czambuł. Materiał nie jest zły. Oto z Salander kontaktuje się utalentowany programista, który prosi ją o kradzież pewnej aplikacji umożliwiającej zdalne odpalenie głowic jądrowych. Bohaterka wykonuje zlecenie, ale chwilę później kod kradną terroryści, wysadzając przy okazji jej mieszkanie. Potem zabijają programistę, a jego kilkuletniego syna porywają (tylko on zna hasło do aplikacji). Salander postanawia go uratować.

Tak, konwencja zmieniła się. Zamiast nieco statycznego kryminału rozgrywającego się gdzieś na prowincji mamy aferę szpiegowską, efektowny pościg, parę sprawnie zrealizowanych strzelanin. Umiejętności zdobywania informacji przestają być główną bronią Salander, ważniejszy staje się jej spryt i oszałamiająca wytrzymałość. Upodabnia to Dziewczynę w sieci pająka do produkcji spod znaku Jasona Bourne’a, tyle że z kobietą w roli głównej. I z taką świadomością trzeba iść do kina. Nie można spodziewać się kolejnego Millennium, bo wyjdzie się z projekcji rozczarowanym.

Nowa Liz broni się. Jest ciekawą, wyrazistą postacią, osobą, której się kibicuje. Ale też postacią, o której niewiele można powiedzieć po projekcji. To samo tyczy się pozostałych bohaterów. Pomagający bohaterce amerykański agent pozostaje zagadką właściwie do końca. Facet twardy, konkretny, ale jakiś taki… nijaki. Źli z kolei rozczarowują, bo okazują się nazbyt ciapowaci. Zbyt często utrudniają sobie zadanie, zamiast odwalić je w mgnieniu oka.

W rezultacie nie sposób ukryć, że film Fede Alvareza ma sporo wad. Tyle że jednocześnie dobrze się go ogląda. Trzyma w napięciu, wciąga, pozwala się odprężyć. Ma kilka naprawdę nieźle nakręconych scen. I właśnie dlatego Dziewczyna w sieci pająka zasługuje na szacunek. To fachowo zrealizowany thriller w amerykańskim stylu. A że dzieje się w Skandynawii, bazuje na skandynawskiej powieści i ma skandynawskich aktorów w obsadzie? Nie szkodzi. To amerykańskie kino i kropka.

Zobacz, jeśli:
– Lubisz sagę Millennium
– Kręcą cię skandynawskie klimaty

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na kryminał, a nie kino akcji
– Czytałeś książkę i spodziewasz się wiernej adaptacji

Michał Zacharzewski

Dziewczyna w sieci pająka, The Girl in the Spider’s Web, 2018, reż. Fede Alvarez, wyst. Claire Foy, Sverrir Gudnason, Lakeith Stanfield, Sylvia Hoeks, Stephen Merchant, Claes Bang

Ocena: 6,5/10

Polub nas na Facebooku!

2 uwagi do wpisu “Dziewczyna w sieci pająka

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.