Osiemnaście lat temu do kin trafił Matrix. Film, który podobno zdefiniował całe pokolenie. Pokazał widzom zupełnie nowy rodzaj kina, efektowny, widowiskowy, zaskakujący, a jednocześnie mocno zakorzeniony w kulturze i filozofii. Dzięki niemu bracia Wachowscy wspięli się na top. Dziś – już jako siostry – próbują tam powrócić. Bardzo nieskutecznie.
Jupiter: Intronizacja to najprościej mówiąc nieudolny Matrix w kosmosie. Punkt wyjścia jest bowiem identyczny. Zwykły człowiek dowiaduje się, że jest wybrańcem, i zostaje wciągnięty w wojnę, której rozmiary znacznie go przerastają. Miejsce informatyka Neo zajmuje jednak sprzątaczka Jupiter (Mila Kunis – Więzy krwi, Złe mamuśki), rosyjska emigrantka sprzątającą domy bogatych ludzi. Dziewczyna nie wie, że w rzeczywistości jest księżniczką należącą do starożytnego kosmicznego rodu Abrasax, który wykorzystuje ludzi do produkcji nektaru przedłużającego życie. Motyw Ziemi jako wielkiej fermy również do złudzenia przypomina historię z Matriksa.
O ile jednak tam zaserwowano nam sporą niespodziankę – Neo nieoczekiwanie budził się jako ludzka bateria w gigantycznej fabryce obsługiwanej przez maszyny – tu od początku wszystko jest jasne jak słońce. W jednej z pierwszych scen dowiadujemy się, że kosmici traktują ludzi jak ścierwa i że odwiedzają naszą planetę, lecz umiejętnie czyszczą nam pamięć, by usunąć z niej wszystkie dowody swojej działalności (znów patent z Matriksa). A im dalej w las, tym bardziej kuriozalnie. Bohaterka dowiaduje się, że jest „waszą wysokością”, i przechodzi nad tym do porządku dziennego, by parę godzin później już w pełni świadoma dyskutować sobie z najpotężniejszymi istotami we wszechświecie.
Jeden z bohaterów, genetycznie zmodyfikowany wojownik Caine Wise (Channing Tatum – Foxcatcher, Nienawistna ósemka), przez pół filmu fruwa na wrotkach, co sprowadza Jupiter: Intronizację na poziom produkcji dla nastolatków. Nie pomaga mu również fatalny czarny charakter Balem (Eddie Redmayne – Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, Czarna śmierć), gość irytujący tak sposobem mówienia, jak i zachowaniem. Jeśli dodać do tego wiele fatalnych dialogów, wywołujących śmiech u co bardziej ogarniętego widza, to nie sposób nazwać Jupiter: Intronizacją inaczej niż kosztowną porażką. To bez wątpienia miał być drugi Matrix. Nie wyszedł. Koszmarnie nie wyszedł.
Wojciech Kąkol
Jupiter: Intronizacja, Jupiter Ascending, 2015, reż. The Wachowskis, wyst. Mila Kunis, Channing Tatum, Sean Bean, Eddie Redmayne, Douglas Booth, Tuppence Middleton, Ramon Tikaram
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku!
Ten film był bardzo zły. Jednak postać galaktycznego hokeisty mnie bawiła i morze szydery podczas seansu 🙂
PolubieniePolubienie