
„Remember! Remember the 5th of November!”. W 1605 roku niejaki Guy Fawkes próbował wysadzić brytyjski parlament. Równo czterysta lat później po historię jego „spisku prochowego” postanowiło sięgnąć Hollywood. Szybko zrezygnowało jednak z wiernej wizji wydarzeń. Zdecydowało się na komiks autorstwa Alana Moore’a, który na scenariusz przerobiły siostry Wachowskie. Efekt jest co najwyżej przyzwoity, choć wkład w popkulturę V jak Vendetta ma spory.
Akcja filmu toczy się w futurystycznym Londynie po wojnie, która doprowadziła wiele krajów do upadku. W Wielkiej Brytanii do władzy doszli neofaszyści. Imigranci, żydzi, muzułmanie, ateiści, homoseksualiści lądują w więzieniach bądź są zabijani. Są jednak ludzie, którzy walczą z systemem. Przekonuje się o tym pracownica reżimowej telewizji, Evey Hammond (Natalie Portman – Thor, Leon Zawodowiec), którą z rąk tajnej policji ratuje mściciel V (Hugo Weaving – Matrix, Atlas chmur) noszący maskę Guya Fawkesa.
Tę samą maskę, która wkrótce po premierze filmu stała się symbolem grupy Anonymous i dziś widuje się ją niemal na każdym karnawałowym balu. Wizualna strona V jak Vendetta jest znakomita. Obraz jest przemyślany i dopracowany w najmniejszych szczegółach. Nastrojowy i widowiskowy, w ciekawy sposób operujący barwą i światłem, do tego przyzwoicie zagrany. W odróżnieniu od wielu pustych hollywoodzkich blockbusterów ma też przesłanie (z roku na rok coraz bardziej aktualne). V nie jest bowiem zwykłym terrorystą, a człowiekiem walczącym o swoje ideały, głównie te związane z wolnością. Kto wie, może jednym z ostatnich prawych osób na świecie?
Chwalę (zasłużenie!), co nie oznacza, że film jest udany. Ma parę wad. Najbardziej boli to, że jest straszliwie przegadany. Gość w masce gada, gada, gada i zdecydowanie zbyt rzadko przechodzi od słów do czynów. Opowieść napędzają wątki kryminalne, dobrze pomyślane i potrafiące zaintrygować. Tylko gdzie podziała się enigmatyczność komiksowego oryginału? Gdzie eklektyczność przekazu, tu niekiedy niepotrzebnie rozbuchanego? Cóż, V jak Vendetta to niewątpliwie arcydzieło popkultury, ale już niekoniecznie kina…
Zobacz, jeśli:
– Lubisz filmy ważne dla popkultury
– Znasz historię Fawkesa
– Masz za sobą komiks Moore’a
– Zawsze ciekawiła cię ta maska…
Odpuść sobie, jeśli:
– Szukasz tu efektownego kina akcji
Michał Zacharzewski
V jak Vendetta, V for Vendetta, 2005, reż. James McTeigue, wyst. Natalie Portman, Hugo Weaving, Stephen Rea, John Hurt, Rupert Graves, Stephen Fry, Ben Miles, Eddie Marsan, Tim Pigott-Smith, Roger Allam, Juliet Howland, Chad Stahelski
Ocena: 6/10
Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
2 uwagi do wpisu “V jak Vendetta”