Blisko trzydzieści lat trzeba było czekać na Człowieka, który zabił Don Kichota, a i tak nie było pewne, czy dotrze do Polski. Przygotowany, przekładany, kasowany, wznawiany i poprawiany film życia Terry’ego Gilliama ostatecznie powstał, ale groził mu sądowy zakaz dystrybucji. Jedno jest pewne: powstał film niezwykły, inspirowany historią spisaną przez Cervantesa, ale nie będący jego adaptacją. To opowieść współczesna, rodzaj snu będącego rozliczeniem z przeszłością. Bohaterów, twórców, współczesnych możnowładców. Wszystkich, jak leci.
Głównym bohaterem jest Toby (Adam Driver – Paterson, Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi), doświadczony reżyser, który przyjeżdża do Hiszpanii nakręcić chałturę na podstawie prozy Cervantesa. Na planie panuje chaos, wszyscy błąkają się bez celu, a jednemu z producentów (Stellan Skarsgard – Mamma Mia, Duchy Goi) bardziej zależy na dealu reklamowym z miejscowym gangsterem-biznesmenem niż na nakręceniu tego dzieła. Również Toby nie ma serca do tej produkcji, aż ktoś przypomina mu, że dziesięć lat temu nakręcił tu swoją studencką etiudę.
Był wtedy człowiekiem młodym, pełnym pasji. Kochał kino. Aktorów znalazł w sąsiednim miasteczku. Rolę Don Kichota zagrał sędziwy szewc (Jonathan Pryce), zaś piękna córka miejscowego barmana (Joana Ribeiro) po prostu wirowała na ekranie. Toby postanawia ich odwiedzić i trafia do innego świata. Żyjącego trochę w przyszłości i trochę w przeszłości, skażonego obłędem i okrucieństwem. Jawa miesza się tu ze snem, prawda z fikcją, a przygoda z realnym niebezpieczeństwem. Przede wszystkim jednak w obecnym kształcie Człowiek, który zabił Don Kichota stanowi rozliczenie sędziwego reżysera z samym sobą.
W dialogach i kadrach nie brakuje odniesień do jego własnej twórczości. Gilliam przyznaje się do zbędnej chwilami przesady i nadużywania efektów komputerowych (zwłaszcza w swoich ostatnich produkcjach), do zaprzedania się komercji, ale i do ślepego podążania za marzeniami, które – jak w przypadku tego filmu – niekiedy prowadziły go na manowce. Opowiada o tym w konwencji surrealistycznej, w klimacie bliskim chwilami polskiemu Pamiętnikowi znalezionemu w Saragossie. I to jakim klimacie. Ta powieść jest nie mniej magiczna niż te, które Gilliam proponował chociażby w Przygodach Barona Munchausena. Tyle, że jest to już inna bajka. Dojrzalsza i pełna goryczy.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz kino Gilliama
– Bawią cię filmy o filmach
– A także Hiszpania!
Odpuść sobie, jeśli:
– Oczekujesz na klasyczne przygody i humor
– Albo dla odmiany na zwartą i prostą historię
Michał Zacharzewski
Człowiek, który zabił Don Kichota, The Man Who Killed Don Kichote, 2018, reż. Terry Gilliam, wyst. Adam Driver, Jonathan Pryce, Stellan Skarsgard, Olga Kurylenko, Joana Ribeiro, Oscar Jaenada, Jason Watkins, Sergi Lopez
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
Obejrzany na tegorocznych NH. Trafił w mój gust. 🙂
PolubieniePolubienie