Mam słabość do serii Taxi, komediowej opowieści o szalonym kierowcy najszybszej taksówki w całej Marsylii. Francuzi dopatrywali się w niej podobieństw do serii o przygodach żandarma z Saint-Tropez. Wiadomo, Lazurowe Wybrzeże, policjanci-idioci, kryminalne zagadki okraszone mnóstwem śmiechu. Tyle że Taxi w pewnym momencie zaczęło się psuć. Dziesięć lat temu zniknęło nawet z kin, by teraz do nich triumfalnie powrócić.
Triumfalnie, bo we Francji Taxi 5 odniosło olbrzymi komercyjny sukces, zarabiając więcej pieniędzy niż Player One i Królik Piotruś razem wzięci. Wyświetlane w polskich kinach zwiastuny też obiecywały dobrą zabawę, choć można było zauważyć, że bohaterowie sprzed dziesięciu lat zniknęli. Ich miejsce zajął Sylvain Marot, gliniarz przypominający Dominica Toretto z Szybkich i wściekłych. Pochodzi z Paryża i uwielbia szybko jeździć. Za niszczenie samochodów oraz romans z żoną wpływowego polityka zostaje karnie przeniesiony do drogówki w Marsylii.
Tu początkowo kompletnie sobie nie radzi. Komisariat zaludniają dziwolągi z karłem, grubą babą oraz chorującym na manię prześladowczą policjantem na czele, a sprzęt pochodzi co najmniej sprzed dekady i nadaje się jedynie do wożenia owoców na bazar. Dopiero spotkanie z drobnym cwaniaczkiem, Eddym Makloufem, który odziedziczył słynną marsylską taksówkę, daje mu szansę na rozpracowanie grasującego w pobliżu gangu italiańców. Problem w tym, że nieudacznik Eddy stawia żądanie: chce uczestniczyć w śledztwie. Pojawia się więc klasyczny motyw buddy cops znany chociażby z Zabójczej broni. Niestety, nie mający wiele wspólnego z oryginalną serią.
Taxi 5 to jeden z tych filmów, w którym wszystkie najzabawniejsze sceny można zobaczyć w zwiastunie, w dodatku tam lepiej wypadają. Twórcy sięgają głównie po slapstickowe dowcipy i śmieją się z nietypowych postaci zaludniających ekran. Problem w tym, że mają bardzo ograniczony repertuar. Gruba policjantka jest gruba i napalona, więc ciągle się z kimś całuje lub kogoś przygniata, gliniarz-karzeł jest po prostu karłem, w związku z czym wszystko ma małe, jego kumpel z komisariatu wszystko łapie z opóźnieniem. W rezultacie Taxi 5 ani nie bawi, ani nie wciąga kryminalną intrygą. Lepiej obejrzeć którąś z poprzednich części lub dużo zabawniejsze Agentkę specjalnej troski czy Gliniarzy z przypadku.
Zobacz, jeśli:
– Chcesz sobie zepsuć dobrą opinię o serii
– Tęsknisz za słońcem Marsylii
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz filmów o pretekstowej, głupawej fabułce
– Ani żartów, które powtarzane są po pięć razy
Michał Zacharzewski
Taxi 5, 2018, reż. Franck Gastambide, wyst. Franck Gastambide, Malik Bentalha, Bernard Farcy, Salvatore Esposito, Edouard Montoute, Sabrina Ouazani
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
3 uwagi do wpisu “Taxi 5”