Opowiadanie Mój własny wróg pojawiło się we wrześniowym numerze kultowego miesięcznika Isaac Asimov’s Science Fiction Magazine. Czytelnicy niemal od razu wyłapali podobieństwa do Robinsona Crusoe oraz Piekła na Pacyfiku, ale nie robili afery, nie zarzucali plagiatu. Opowiadanie chwalili zaś do tego stopnia, że kilka lat później zainteresował się nim Hollywood. Na stołku reżyserskim zasiadł Niemiec Wolfgang Petersen, autor świetnie przyjętych Das Boot i Niekończąca się opowieść. Miała to być dla niego pierwsza stricte amerykańska produkcja…
Akcja Mojego własnego wroga toczy się w drugiej połowie XXI wieku, kiedy to ludzkość toczy krwawy bój z wrogą rasą kosmitów. Willis E. Davidge (Dennis Quaid – Brudny glina, Był sobie pies) należy do naszych najlepszych pilotów. Jaszczurkopodobnych drac’ów wprost nienawidzi. Przyjdzie mu jednak zrewidować swoje poglądy, kiedy rozbije się na obcej planecie Fyrine IV. Napotka tu Jeribę Shigana (Louis Gossett, Jr.), draca, który znalazł się w podobnej sytuacji jak on. Znajomość zaczną jako wrogowie, ale z czasem będą musieli nauczyć się ze sobą współpracować.
Film opowiada o tolerancji i potrzebie porozumienia, które to przesłanie zwłaszcza w dzisiejszych czasach wydaje się świeże i odkrywcze. Główny wątek trzyma się konwencji science-fiction, jednak stanowi on tylko i wyłącznie konwencję. Całą historię – może poza kilkoma pobocznymi wątkami – spokojnie można przenieść w czasy współczesne bądź wręcz w przeszłość. Kto wie, może nawet lepiej by się sprawdziła, bo bywa niemiłosiernie sentymentalna. To akurat największa wada tej produkcji.
Docenić trzeba natomiast dobre aktorstwo, ciekawą charakteryzację i niezłe tempo opowieści. Także wspomniane przesłanie, które przyniosło filmowi popularność. Niestety, dopiero kilka lat po jego premierze. W kinach Mój własny wróg wypadł słabo i przyniósł producentom straty. Zatrzymał też świetnie rozwijającą się karierę Petersena, który na właściwe tory powrócił dopiero osiem lat później, kręcąc realistyczne Na linii ognia z Clintem Eastwoodem.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz science-fiction
– Wierzysz w przyjaźń między narodami
– I to, że nie efekty są najważniejsze
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz jaszczurów
– Jesteś przyzwyczajony do współczesnego, dynamicznego, efekciarskiego kina
Michał Zacharzewski
Mój własny wróg, Enemy Mine, 1985, reż. Wolfgang Petersen, wyst. Dennis Quaid, Louis Gossett Jr., Brion James, Bumper Robinson
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
5 uwag do wpisu “Mój własny wróg”