Robinson Crusoe

zdalaHistorię Robinsona Crusoe, rozbitka wyrzuconego na bezludną wyspę, znali kiedyś wszyscy. Powieść Daniela Defoe odniosła sukces już w momencie premiery (1719 rok!), zaś w XX wieku trafiła nawet na listę lektur szkolnych. Ostatnio zniknęła z niej, a belgijsko-francuski film animowany Robinson Crusoe z pewnością nie przybliży jej dzieciakom.

Dla małych zoofili

Z książką Defoe film wspólnego ma bohatera i bezludną wyspę. Dziewiczy, choć skalisty ląd zamieszkuje jedynie grupka zwierząt przekonanych, że za wielką wodą niczego nie ma. Przybycie dziwnego, dwunożnego osobnika budzi w nich niepokój graniczący z przerażeniem. Robinson będzie musiał się ostro napocić, by dogadać z nimi. Tym bardziej, że jako człowiek mówi zupełnie innym językiem, inne ma też potrzeby i przyzwyczajenia.

Defoe pisał o woli przetrwania, tej zaś w filmie jest niewiele. Bohater dość szybko zaczyna budować sobie dom na drzewie wiszącym nad przepaścią, wyjątkowo dużo czasu poświęca doprowadzeniu doń wody za pomocą gigantycznego akweduktu. Na ludożerców nie natrafia, na zwierzęta nie poluje. Do roli Piętaszka urasta papuga Wtorek, zaś przeciwnikami całej menażerii zostają inni rozbitkowie – koty, które mnożą się na potęgę. Motyw ciąży i płodzenia kolejnych potomków w celu stworzenia wielkiej armii jest co najmniej dziwny. Zwłaszcza w filmie dla dzieci. Scenariusz to zdecydowanie najsłabszy element tej produkcji.

Nie dla dorosłych

Dorośli do kina wybrać się muszą, chociażby po to, by pocieszyć dzieci w kilku smutniejszych momentach. Niestety, sami będą się nudzić – Robinson Crusoe nie wpisuje się w popularny obecnie trend animacji pełnych humoru i aluzji. To film dla dzieci i tylko dla dzieci, z irytująco grzecznymi bohaterami i drętwymi tekstami dopasowanymi do poziomu emocjonalnego pięciolatka. Trzeba mieć tego świadomość, kiedy się idzie do kina. I wziąć jakąś fajną lekturę do poczytania…

Wojciech Kąkol

Robinson Crusoe, Francja-Belgia 2016, reż. Ben Stassen, Vincent Kesteloot
Ocena: 4/10

5 uwag do wpisu “Robinson Crusoe

    1. I nadal jest ;-). Swoją drogą wcale nie był pierwszym, który sięgnął po pióro pod wpływem losów Alexandera Selkirka. W ogóle na początku XVIII wieku to był „modny” i głośny temat. Pewnie po części dlatego, że Selkirk wciąż żył i chętnie opowiadał o swoich przygodach. Zmarł w 1721 roku, a więc kilka lat po publikacji przygód Robinsona.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.