Dom wygranych

Oto kolejny film, który pokazuje przeciętnych Amerykanów jako kompletnych debili. Ludzi, którzy nie ogarniają świata, nie wiedzą, ile mają pieniędzy i na co ich tak naprawdę stać. Scott (Will Ferrell Cienki Bolek) i Kate (Amy Poehler) z Domu wygranych dowiadują się, że ich nastoletnia córka dostała się na wymarzone studia. Te oczywiście są płatne, więc bohaterowie idą do banku, by zbadać stan swojego konta. Okazuje się, że nie mają praktycznie rzecz biorąc pieniędzy. Co robią? Zabierają ostatnie grosze i wyprawiają się ze świeżo rozwiedzionym kumplem (Jason MantzoukasCo ty wiesz o moim dziadku?) do mieniącego się neonowymi światłami Las Vegas. Tam przegrywają wszystko.

Dom wygranych to oczywiście komedia, a nie sążnisty dramat społeczny, dlatego Scott i Kate wpadają na dość oryginalny sposób zdobycia niezbędnych im pieniędzy. Otóż zakładają w swoim domu kasyno. Zaczynają od ruletki i kart, jednak z czasem zaczynają przyjmować zakłady dosłownie na wszystko. Inwestują też w dodatkowe atrakcje, skutkiem czego ich biznes zaczyna przypominać najlepsze domy wygranych w Las Vegas. Reszty łatwo się domyśleć. To oczywiste, że imprezownią zainteresuje się zarówno światek przestępczy, jak i policja. I każdy będzie próbował załatwić przy okazji swoje własne interesy.

Obraz świata bliższy jest szaleństwom rodem z Ostrej nocy niż statecznym, realistycznym komediom spod znaku Mamuśki mają wychodne. Siłą rzeczy dowcipy są na niezbyt wysokim poziomie, sama historia zaś niewiarygodna i mało zajmująca. Wiele scen sprawia wrażenie naciąganych. Widz oczyma wyobraźni widzi scenarzystów męczących się nad nienajlepszym scenariuszem i dorzucających kolejne akapity na zasadzie „być może to kogoś rozśmieszy”. Wsparcia od aktorów nie dostają. Will Ferrell jest drewniany jak w większości swoich filmów, a o Amy Poehler szybko się zapomina.

Klisz na ekranie jest tu więcej niż ustawa przewiduje. Sztampowe dowcipy w postaci pijaństw, sikania gdzie popadnie, palenia trawy czy przypadkowego obcinania palców znużą miłośników gatunku. Docenią je co najwyżej ci, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z kinem i albo ostatnich kilkanaście lat przespali. W dzisiejszych czasach oryginalność jest na wagę złota. Francuzi doskonale radzą sobie z tym problemem, kręcąc pomysłowe i naprawdę śmieszne komedie w stylu Alibi.com czy Dusigrosza. Amerykanie jakoś tego nie potrafią. W tym roku non-stop zawodzą.

Michał Zacharzewski

Dom wygranych, The House, reż. Andrew Jay Cohen, wyst. Will Ferrell, Amy Poehler, Jason Mantzoukas, Allison Tolman, Nick Kroll

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk. 

6 uwag do wpisu “Dom wygranych

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.