Długo można się spierać, które z klasycznych westernów zasłużyły na miano najlepszych. Podejrzewam, że każdy z miłośników gatunku mógłby opracować własną listę. W czołówce mojej z całą pewnością znalazłby się obraz Johna Surgesa Siedmiu wspaniałych. Nie jest to tytuł oryginalny, a jednak amerykański remake jednego z obrazów Akiry Kurosawy. Ale to całkiem udany remake. Nakręcony w oryginalnych plenrach, z fenomenalną muzyką Elmera Bernsteina oraz niezwykle charyzmatycznym Yulem Brynnerem w roli głównej.
Fabuła do złudzenia przypomina tę z Siedmiu samurajów. Oto ubogą meksykańską wioskę raz po raz najeżdżają oprychy niejakiego Calvery. Kiedy ginie jeden z wieśniaków, pozostali postanawiają się bronić. Trzech z nich wyrusza nawet do Stanów Zjednoczonych, by kupić broń (trudno walczyć za pomocą motyk i łopat) . To właśnie tam spotykają Chrisa Adamsa, Cajuna i rewolwerowca o niezwykłych umiejętnościach. Dostają od niego jedną radę – otóż ludzie są tańsi od strzelb. I dlatego postanawiają nająć kilku rewolwerowców…
Przygotowując się do realizacji tego filmu Sturges podjął kilka trafionych decyzji. Zdecydował się na przykład nakręcić film w kolorze i w dodatku sięgnął po młodych, zdolnych, choć wciąż jeszcze mało znanych aktorów. Niektórzy z nich – jak Charles Bronson, Steve McQueen czy James Coburn – dopiero mieli zostać gwiazdami. Świetną decyzją było również zatrudnienie laureata aktorskiego Oscara, Yula Brynnera. Jego nietypowy jak na ówczesne westerny wygląd (łysy, ubrany na czarno) oczarował widzów. Podobno inteligencja jego bohatera, który nie przypominał znanych z kina poczciwych prostaczków czy prawych, wręcz posągowych szeryfów.
Nawet dziś – blisko sześćdziesiąt lat po premierze – ten film ogląda się z przyjemnością. Mało tego, wydaje się lepszy od niedawnego remake’u. I choć rację mają ci, którzy stwierdzą, że Kurosawa opowiedział tę historię lepiej, to jednak trudno odmówić Siedmiu wspaniałych widowiskowości. Emocji. Fascynujących bohaterów. No i tej muzyki, która dla mnie jest synonimem westernu.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz westerny
– Chcesz zobaczyć początki wielu późniejszych gwiazd Hollywoodu
Odpuść sobie, jeśli:
– Boisz się koni, nawet na ekranie
– Nadal boisz się koni
– Koni się lękasz i nic tego nie zmieni
– Było już o koniach?
Michał Zacharzewski
Siedmiu wspaniałych, The Magnificent Seven, 1960, reż. John Sturges, wyst. Yul Brynner, Eli Wallach, Steve McQueen, Brad Dexter, Charles Bronson, James Coburn, Horst Buchholz
Ocena: 9/10
Polub nas na Facebooku!
7 uwag do wpisu “Siedmiu wspaniałych (1960)”