Siedmiu wspaniałych (2016)

zdalaNajbardziej żal mi mieszkańców miasteczka, którego broniło siedmiu wspaniałych kowbojów. Po końcowej strzelaninie będą musieli pogrzebać w twardym, pustynnym piasku kilkuset ludzi. Nie wiem, kiedy znajdą czas na odbudowę zniszczonych budynków oraz odnowienie zapasów. Cenę wolności poznają zapewne wiele miesięcy po zakończeniu historii znanej z filmu…

Siedmiu wspaniałych to remake westernu z 1960 roku, który z kolei został zainspirowany Siedmioma samurajami Akiry Kurosawy. Niestety, obraz Antoine Fuquy kompletnie nic nie wnosi do historii kina, a przede wszystkim opowiada dokładnie tę samą historię. Do niewielkiego miasteczka gdzieś na dzikim zachodzie przybywa okrutny Bartholomew Bogue, właściciel pobliskiej kopalni złota. Chce odkupić od farmerów okoliczne ziemie, płacąc grubo poniżej ich wartości. Tych, którzy głośno protestują, zabija. Reszcie daje kilka tygodni na zastanowienie się. Żona jednego z zamordowanych mężczyzn rusza po pomoc do sąsiedniego miasteczka. Spotyka tam łowcę nagród, Chisolma, który ma z Boguem niewyrównane rachunki. Mężczyzna podejmuje się niemożliwego i wraz z grupką straceńców bez większych problemów odbija miasto. I zostaje w nim, choć wie, że przeciwnik ściągnie na pomocą całą armię rewolwerowców i rzezimieszków.

Historia opowiedziana w filmie jest dość schematyczna i nikogo nie zaskoczy. Składa się bowiem z samych klisz i scen, które widzowie nieraz już widzieli i doskonale wiedzą, jak zostaną rozegrane. Przerysowany czarny bohater, śmiercionośna kartaczownica Gatlinga, Indianin oferujący do spożycia surową wątrobę upolowanego jelenia, tchórzliwy, sprzedajny szeryf oraz niewzruszeni przeciwnicy padający niczym muchy (w odróżnieniu od bohaterów) to obrazki znane z wielu wcześniejszych westernów. Obrazki, które w epoce modernistycznego realizmu powinny już przejść do historii.

Śmieszy również „rasowość” nowej wersji. Tym złym okazuje się klasyczny biały kapitalista, a wśród siódemki wspaniałych znajdujemy czarnoskórego, Indianina, trapera, Meksykanina, a nawet Azjatę! Niestety, niewiele z tego wynika prócz paru średnio zabawnych docinków. Niczego ciekawego nie dowiadujemy się o bohaterach. I jeszcze jedno – charyzma. Denzel Washington, Chris Pratt czy Ethan Hawke starają się jak mogą, ale trochę im brakuje do takich ikon kina jak Yul Brynner, Steve McQueen, Charles Bronson, James Coburn czy Robert Vaughn. Może niepotrzebnie Vincent D’Onofrio tak bardzo stara się rozśmieszyć widzów?

Westerny trafiają do kin na tyle rzadko, że nawet średnio udany cieszy. Niestety, znacznie ustępuje bardziej realistycznym produkcjom Quentina Tarantino, Wybawicielowi czy europejskiej Mrocznej dolinie. Bo Siedmiu wspaniałych należy traktować jak bajeczkę. Widowiskową, dynamiczną, niekiedy fantazyjną, ale jednak bajeczkę.

Michał Zacharzewski

Siedmiu wspaniałych, The Magnificent Seven, 2016, reż.: Antoine Fuqua, wyst.: Denzel Washington, Chris Pratt, Ethan Hawke, Vincent D’Onofrio, Byung-hun Lee

Ocena: 6/10

9 uwag do wpisu “Siedmiu wspaniałych (2016)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.