Kiedy powstawał ten film, fani gier komputerowych dopiero przyzwyczajali się do ekranizacji swoich ulubionych produkcji. Do dyspozycji mieli może z dziesięć tytułów, w tym tak nieudane obrazy jak Street Fighter, Double Dragon czy Wing Commander. Nic dziwnego, że z zainteresowaniem przyjęli zapowiedź nowej produkcji. Co prawda przygotowywał ją Uwe Boll, autor niezbyt udanego House of the Dead, ale Christian Slater i Tara Reid w obsadzie dawali nadzieję na niezłe kino. Nadzieja matką głupich…
Głównym bohaterem filmu jest prywatny detektyw Edward Carnby, który specjalizuje się w śledztwach związanych ze zjawiskami paranormalnymi. W dzieciństwie został poddany okrutnym eksperymentem, skutkiem czego posiada szósty zmysł – wyczuwa istoty nadprzyrodzone, jak również magię. Obecnie bada zaginioną cywilizację Abkani, która kontaktowała się z demonami. Znajduje nawet cenny artefakt, dzięki któremu odzyskuje kontakt ze swoją byłą dziewczyną, pracującą obecnie w muzeum. Szybko okazuje się, że jej szef planuje otworzyć bramy do innego wymiaru i wiedza Abkani bardzo mu się przyda. Nawet kosztem życia Carnby’ego i jego ex.
Gry z serii Alone In the Dark czarowały klimatem i wyznaczały kierunki rozwoju elektronicznej rozrywki. Film żadnych kierunków nie wyznacza. Jest fatalnie napisany, źle nakręcony i koszmarnie zagrany. Opowiadana historia nie ma większego sensu, jest naciągana i przeludniona postaciami, które pasowałyby do opowiadań napisanych przez dwunastolatka. Tak, zdecydowanie dwunastolatek mógłby być z nich dumny. Jak z całego filmu. Boll pakuje bowiem do niego sceny, które na dzieciakach mogą zrobić wrażenie. Oryginalne ujęcia – chociażby z perspektywy lecącej kuli – pewnie sprawdziłyby się, gdyby nie wyglądały tak tandetnie.
Boll w ogóle ma problemy z inscenizacją. Zapożycza najbardziej widowiskowe patenty z wielkich komercyjnych przebojów, jednak robi to w sposób amatorski. Stosuje dziwne ujęcia i fatalny montaż. Przykładowo podczas scen walk niewiele widać poza tym, że aktorzy tylko udają, że się biją. Zresztą zachowania bohaterów są równie irracjonalne. Gdyby jeszcze Alone in the Dark: Wyspa cienia miało więcej wspólnego z serią gier… Niestety, za wiele nie ma. Być może Boll chciał przejść do historii jako nowy Ed Wood czy Tommy Wiseau. Jednak nawet to mu się – póki co – nie udało…
Zobacz, jeśli:
– Ktoś ci za to zapłaci
– Zamierzasz obejrzeć wszystkie najgorsze filmy świata
Odpuść sobie, jeśli:
– Lubisz gry komputerowe
– Cenisz Christiana Slatera…
Michał Zacharzewski
Alone in the Dark: Wyspa cienia, 2005, reż. Uwe Boll, wyst. Christian Slater, Tara Reid, Stephen Dorff, Daniel Cudmore, Will Sanderson
Ocena: 2/10
Polub nas na Facebooku!
7 uwag do wpisu “Alone in the Dark: Wyspa cienia”