Dziwię się, że prawicowe portaliki nie okrzyknęły jeszcze tego filmu antypolskim. Bo Polska w nim przedstawiona jest naprawdę ohydnym krajem. Brudnym, dołującym, z przetrąconym kręgosłupem moralnym. Przekonuje się o tym Adam, który po kilku latach pracy za granicą wraca do domu na święta. Nie dorobił się jeszcze, ale ma pomysł na biznes. Dlatego chce prosić ojca, by pozwolił mu sprzedać chałupę po dziadku wraz z ziemią. Zarobione w ten sposób pieniądze zainwestuje, rodzeństwo spłaci, a dziecko, którego spodziewa się jego dziewczyna, bez trudu utrzyma. Będzie dobrze!
Co Adam widzi w Polsce? Facetów sikających na dziko, zamiast zapłacić za toaletę na stacji benzynowej. Pijaczka niemalże wpadającego pod samochód, z obowiązkowym bluzgiem na ustach. Agresywnego dresa w autobusie. Wreszcie klepisko, które robi za podwórko u rodziców. Jego rodzina również wydaje się dziwnie znajoma. Ojciec, alkoholik, nie pije od dwóch miesięcy, za to dziadek wciąż lubi sobie golnąć. Kobiety praktycznie nie wychodzą z kuchni. A dzieci? Dzieci jak zwykle siedzą z nosami w komórkach. Trzeba jeszcze choinkę z lasu ukraść, ogarnąć chałupę, no i zadbać o to, by siostra z mężem na pewno się stawili. Wtedy do stołu siądzie się wspólnie. W zgodzie. Bo wstanie już niekoniecznie.
I niech ktoś powie, że Polacy nie potrafią kręcić filmów! Cichą noc ogląda się jak rasowy thriller! Zwykłe z pozoru rozmowy, żarty i spory, niosą spory ładunek emocjonalny. Do tego dochodzą liczne tajemnice i niedopowiedzenia, które sprawiają, że serce zaczyna szybciej bić. Widz podskórnie czuje, że podczas tych do bólu polskich świąt – takich z Kevinem w telewizji i wódeczką przyniesioną w prezencie – wydarzy się coś strasznego. Strasznego przede wszystkim w warstwie psychologicznej. Innymi słowy czai się tu jakiś dramat.
Cicha noc to bowiem nie tylko film emocjonujący, ale i poruszający. Pokazujący cenę emigracji, ale i pozorność bliskości, jaką daje rodzina. Napędzają go znakomici aktorzy, którzy stworzyli na ekranie wiarygodne kreacje. No i rodzinę – taką bliską, a jednocześnie daleką, pełną humoru, ale i ukrywanych pretensji. Obraz Piotra Domalewskiego nie ma ciężaru dzieł Smarzowskiego, a jednak daje do myślenia. Myśli się o nim jeszcze długo po wyjściu z kina, a to we współczesnych czasach rzadkie.
Michał Zacharzewski
Cicha noc, 2017, reż. Piotr Domalewski, wyst. Dawid Ogrodnik, Tomasz Ziętek, Agnieszka Suchora, Arkadiusz Jakubik, Maria Dębska, Tomasz Schuchardt, Paweł Nowisz, Jowita Budnik, Adam Cywka
Ocena: 8/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
A ja szczerze mówiąc dziwię się za co zebrał te laury w Gdyni. Klocki są tak podane, że po ok. 20-25 min wiadomo jak się to skończy. Bohaterowie niby poprawni, konflikty zarysowane według sztuki; punkty zwrotne, stawka – wszystko tam jest. A jednak łzawe to i zwyczajne. Nie oczekuję zeby fabuły byly epickie, ale nie w sposób który sugeruje, że film ten jest jakkolwiek bardziej niż przyzwoity. Opcje są dwie: nie ma w Polsce dobrych scenarzystów albo nie są dopuszczani do PISF. Nie znam koniunktury w tym półswiatku, ale efekty raczej nie powalają…
PolubieniePolubienie