Nie mówcie, że Ridley Scott się zestarzał. Że stracił dawny talent i kręci już wyłącznie słabe filmy. Exodus faktycznie mu się nie udał. Prometeusz również nie spełnił oczekiwań, uznano go nawet za najsłabszą część kultowego cyklu. Jednak reżyser uparł się, że przypomni światu o swoim talencie. Że stworzy obraz, który zachwyci miłośników science fiction, a i krytyków powali na kolana. I naprawdę bardzo się starał. Niestety popełnił wszystkie możliwe błędy.
Akcja Obcy: Przymierze rozpoczyna się na pokładzie tytułowego Przymierza, statku przewożącego kolonistów na odległą planetę przypominającą Ziemię. Wszyscy pasażerowie śpią. Po korytarzach krąży jedynie Walter, kolejna wersja androida Davida. Razem z komputerem centralnym – zwanym Matką – dba o to, by podróż upływała bezpiecznie. Jednak za kilka lat świetlnych przed końcem wyprawy dochodzi do rozbłysku pobliskiej gwiazdy, który uszkadza jednostkę. Wybudzona załoga dokonuje niezbędnych napraw, po czym odkrywa tajemniczy sygnał. Piosenkę. Przekaz dochodzi z pobliskiej planety, która również nadaje się do zamieszkania.
Nowy, niedoświadczony kapitan podejmuje decyzję o zejściu z kursu i zbadaniu źródła sygnału. Początkowo wydaje mu się nawet, że to właśnie tu mogą założyć przyszłą kolonię. Po co lecieć dalej, skoro zauważony przypadkiem glob idealnie się do tego nadaje? Okazuje się jednak, że niektórzy członkowie załogi badający planetę zapadają na tajemniczą chorobę, w wyniku której w ich trzewiach rodzi się mutant. A źródłem sygnału jest pozaziemski statek kosmiczny, którym przyleciał tu… tego już nie zdradzę.
Scott dołożył elementów kina grozy, całkowicie wywalił wątek „boski”, a historię androida strywializował. Przede wszystkim jednak wypchał film dziesiątkami irytujących postaci – włącznie z płaczliwym, nieodpornym na stres kapitanem – oraz naiwnych rozwiązań fabularnych. Dlaczego bohaterowie dysponują znacznie mniej zaawansowanym sprzętem niż w Prometeuszu? Czemu po lądowaniu na obcej planecie natychmiast zdejmują kaski? Kto wpadł na idiotyczny pomysł z fletem i komicznymi pocałunkami? Komu zależy na odarciu obcego z tajemnicy? Czemu zwroty akcji są więcej niż oczywiste i dlaczego nikt ze starannie wyselekcjonowanej załogi nie myśli?
Film broni się jedynie efektami specjalnymi, ciekawym wątkiem eksploracji oraz kilkoma niezłymi scenami akcji. Pokazują one olbrzymi potencjał serii, jednak kompletnie niewykorzystany. Scott miał ambicję. Chciał zadowolić wszystkich włącznie z krytykami. Stworzył obraz wydumany, a jednocześnie zwyczajnie głupi. Może rzeczywiście kolejną część należałoby oddać w ręce kogoś innego? Chociaż nie, miałem tego nie pisać…
Michał Zacharzewski
Obcy: Przymierze, Alien: Covenant, reż. Ridley Scott, wyst. Michael Fassbender, Katherine Waterston, Billy Crudup, Danny McBride, Guy Pearce, James Franco
Ocena: 5/10
Polub nas na Facebooku!
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Hej Obcy zawsze pozostawial duże emocje ,ponieważ jest poza przestrzenią która widzimy
PolubieniePolubienie