Prometeusz

Strasznie zjechano ten film. Moim zdaniem niezasłużenie. Rozumiem jednak, dlaczego tak się stało. Większość widzów traktuje Prometeusza jako kolejną, piątą już opowieść o obcym. A przecież Ridley Scott nieprzypadkowo zrezygnował z niego w tytule. Uznał, że znacznie ciekawszym tematem jest historia finansowego geniusza uważającego się za równego bogom oraz stworzonego przez niego androida Davida. Alien pojawia się tylko na moment. To nie o nim jest film!

Archeologowie Elizabeth Shaw i Charlie Holloway odkrywają powtarzający się motyw u niemal wszystkich liczących się antycznych kultur. Dochodzą do wniosku, że to gwiezdna mapa mająca doprowadzić ludzkość do konkretnego punktu położonego w zupełnie innym zakątku kosmosu. Zostawić ją musieli „inżynierowie”, tajemniczy przybysze nawiedzający przed laty Ziemię. Naukowcom udaje się namówić do sfinansowania wyprawy sędziwego miliardera Petera Weylanda. Zaopatruje on ich statek w niezbędny sprzęt oraz najnowszy model androida.

To właśnie David nadzoruje lot przez większą część podróży. Ze swoich zadań wywiązuje się znakomicie. W odpowiednim momencie budzi załogę. Dopiero wówczas dowiadują się, jakie są prawdziwe cele ich wyprawy. Nie wszyscy przyjmują wiadomość o „inżynierach” z odpowiednią powagą. Zdanie zmieniają, kiedy udaje im się odnaleźć na powierzchni globu tajemniczy obiekt stworzony z całą pewnością przez obcą cywilizację. Jaką zagadkę skrywa?

W Prometeuszu błyszczy przede wszystkim Michael Fassbender. Jego David jest androidem zupełnie innym niż osławiony Data ze Star Treka. Przede wszystkim dlatego, że staje przed zupełnie innymi wyborami. Służy konkretnym ludziom i nie kieruje się moralnością. Czasami podejmuje decyzje niezrozumiałe, ale zgodne z programem. To doskonały punkt wyjścia do dyskusji dla teoretyków robotyki. Efektownie wypadają też sceny na nieznanej „Ziemi”. Dzięki nim Prometeusz długo jest bliższy kosmicznemu kinu przygodowemu niż klasycznemu horrorowi.

To oczywiście się zmienia, powracają demony z poprzednich odsłon cyklu. Ridley Scott umiejętnie dawkuje akcję, nie zapomina przy tym o snuciu filozoficznych rozważań. Jednak przykładowo pytanie o stwórcę zasugerowane już na wstępie też się pojawia, ale nie zostaje pociągnięte w odpowiednio interesujący sposób. Nie jestem przekonany, czy jest to potrzebne tej serii. James Cameron zamienił horror Scotta w kino akcji i okazało się to strzałem w dziesiątkę. Jego następcy trochę na siłę próbują odkryć Amerykę…

Ocena: 7/10

Prometeusz, Prometheus, reż. Ridley Scott, wyst. Noomi Rapace, Michael Fassbender, Charlize Theron, Idris Elba, Guy Pearce, Logan Marshall-Green, Rafe Spall

Wojciech Kąkol

Polub nas na Facebooku!

6 uwag do wpisu “Prometeusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.