
Krytycy kręcili nosami. Również widzowie nie byli zachwyceni filmem Obcy kontra Predator i dawali wyraz swojemu niezadowoleniu na internetowych forach. Ja jednak tę produkcję lubię. To efektowne kino popcornowe, prościutkie widowisko science-fiction, w którym naprzeciwko siebie stają dwie najpopularniejsze kosmiczne bestie końca XX wieku.
W niedalekiej przyszłości gdzieś na Antarktydzie satelita termiczny odkrywa prastarą świątynię przypominającą te wznoszone przez Azteków. Wstępne badania sugerują, że tysiące lat temu wzniosła ją cywilizacja oddająca hołd tajemniczym bogom-myśliwym z kosmosu. Dokładniejszych analiz ma dokonać ekspedycja sfinansowana przez korporację Weyland, w skład której wchodzą doświadczeni archeologowie, paleontologowie oraz lingwiści.
Badacze nieświadomie budzą z letargu królową Obcych, która zaczyna znosić jaja. Wykluwają się z nich stwory, które zaczynają dziesiątkować członków wyprawy badawczej. Jednocześnie do świątyni przybywa grupa Predatorów, przedstawicieli rasy owych bogów-myśliwych, którzy regularnie przylatywali tu, by przeżyć swoją inicjację. Teraz znów mają na kogo polować.
Obcy kontra Predator nie jest filmem ani głębokim, ani skomplikowanym. Nie trzyma się też wiernie „prawd” wypracowanych w poprzednich odsłonach obu cyklów (predatory są zbyt sprawne, obce zbyt szybko dojrzewają) i nie zawsze jest konsekwentny w tworzeniu nowych. Mnie to jednak nie przeszkadza. Zresztą wiele rozwiązań fabularnych zaczerpnięto z serii komiksów i choć wydają się nielogiczne bądź sztuczne, stanowią część tego uniwersum.
Film Andersona (Mortal Kombat, Resident Evil) najlepiej potraktować jako beztroską rozrywkę. Niezbyt straszną (to nie horror!), za to dynamiczną i efektowną, pamiętającą o swojej komputerowej odsłonie. Sceny walk są przecież efektowne, scen gore nie brakuje, a i klimat jest odpowiednio mroczny. Podejrzewam, że Obcy kontra Predator najbardziej spodoba się tym widzom, którzy nie oczekują widowiska na poziomie Obcego czy Predatora. To składak, a nie profesjonalny rower.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz tak Obcego, jak i Predatora
– Oczekujesz nieskomplikowanej, lecz efektownej rozrywki
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na rozważania nad kruchością ludzkiego życia w kontekście wizyty z kosmosu
– Zamierzasz rozliczać twórców z każdego szczegółu i każdej głupoty
Michał Zacharzewski
Obcy kontra Predator, AVP: Alien vs. Predator, 2004, reż. Paul W.S. Anderson, wyst. Sanaa Lathan, Lance Henriksen, Raoul Bova, Carsten Norgaard, Tommy Flanagan, Ewen Bremner, Colin Salmon, Sam Troughton, Joseph Rye, Tom Woodruff Jr., Agathe De La Boulaye, Ian Whyte, Petr Jákl, Kieran Bew, Andy Lucas
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
Jedna uwaga do wpisu “Obcy kontra Predator”