Zgubiłam Alberta

Cenie komedie francuskie za to, że wychodzą od pewnego pomysłu i następnie sprawdzają, co by było dalej. Mała dziewczynka gubi ukochaną maskotkę? Szukając misia. Żyje sobie najbardziej skąpy mężczyzna na świecie? Dusigrosz. Malutki mężczyzna szuka miłości? Facet na miarę. Zgubiłam Alberta też ma swoje jedno zdanie. Otóż… Kobieta ma w głowie Einsteina.

Według twórców Zgubiłam Alberta słynny naukowiec powiedział kiedyś, że człowiek nie wszystek umiera, że jakaś jego część krąży w formie energii po świecie i szuka nowego domu. I go znajduje w Chloe (Julie Ferrier). Ukrywa się w jej głowie i zaczyna jej szeptać. Rozmawiać z nią w myślach. Mogłoby się wydawać, że dyktuje jej nowe formuły naukowe oraz snuje teorie dotyczące energii. Nic z tego! Albert czuje się winny bomby atomowej i w związku z tym przewiduje przyszłość…

Chloe jest więc wróżką. Wybitną. W swoim gabinecie w Paryżu podpowiada klientom, co powinni robić. Czy iść na randkę z poznanym niedawno facetem? Któremu lekarzowi pozwolić na przeprowadzenie operacji? Trzymać się męża czy też oskarżyć go o zdradę? Z usług Chloe korzysta nawet NATO przy wyznaczaniu celów do zbombardowania, aż wreszcie pewnego dnia – zgodnie z tytułem – Albert gdzieś się gubi.

To znaczy Chloe wydaje się, że Albert gdzieś się gubi, bo przestaje do niej mówić. My, widzowie, wiemy, że przeskakuje do ciała skromnego kelnera Zaca (Stéphane Plaza), który pasjonuje się pszczołami. Słynny naukowiec chce mu pomóc w rozwiązaniu zagadki ich masowego wymierania i dlatego decyduje się opuścić swoją dotychczasową „gospodynię”. I teraz Zac ma problemy, bo ktoś do niego mówi. Chloe też ma problemy, bo traci moce, a wszyscy oczekują, że nadal będzie im doradzać…

Nie powiem, w paru momentach Zgubiłam Alberta bawi, ale niezbyt często. Spora część tej produkcji upływa na sporach i dyskusjach, jak geniusza odzyskać. Brakuje autentycznie zabawnych dialogów, ciekawych zwrotów akcji, jakże przydatnego w takich produkcjach szaleństwa, a żarty są chyba zbyt oczywiste, by śmieszyć. Pojawia się też całkowicie nieprzekonujący wątek miłosny, który więcej szkody filmowi wyrządza niż pożytku. Mam wrażenie, że twórcy po prostu się pogubili. Pomysł mieli niezły, ale zaczęli słabo i potem wędrowali w niewłaściwym kierunku…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz francuskie komedie
– Uważasz, że każdy jasnowidz śmieszny jest

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na ubaw po pachy

Michał Zacharzewski

Zgubiłam Alberta, J’ai perdu Albert, 2018, reż. Didier Van Cauwelaert, wyst. Julie Ferrier, Stéphane Plaza, Josiane Balasko, Virginie Visconti, Etienne Draber, Philippe du Janerand

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.