Zwiastun jest mylący. Sugeruje bowiem, że Serce do walki to kolejna – po niedawnych Underdog i Fighter – „sportowa” produkcja rodem z naszego kraju. W jakimś stopniu tak jest, ale nie do końca. Po pierwsze, film Kacpra Anuszewskiego znacznie mocniej akcentuje aspekty dramatyczne opowieści. Po drugie zaś, jest znacznie słabszy. Pod względem realizacyjnym przypomina najbardziej siermiężne produkcje z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych.
Czuć to już w pierwszej scenie, w której ojciec wraz z młodszym synem przychodzi do klubu sportowego, by przyjrzeć się treningowi syna starszego, na oko dziesięcioletniego. I strasznie szeleści swoją skórzaną kurtką, zupełnie jakby chodził w gumowanym ortalionie. Do tego wygłasza straszne komunały. Kilka scen później dowiadujemy się, że facet ginie w wypadku samochodowym. A potem jeszcze starszy syn zostaje uderzony przez łobuza z osiedla gałęzią i… łamie sobie kręgosłup. Wszystko to pachnie legendarnym zderzeniem z kartonami, w którym śmierć poniosła Hanka Mostowiak.
Mija kilka lat i bracia są już dorośli. Starszy, Andrzej (Marcin Zarzeczny – Miasto z morza, Supernova), jest przykuty do wózka inwalidzkiego. Całe dnie spędza pijąc piwo i grając w gry, praktycznie rzecz biorąc nie wychodzi z domu. Młodszy, Piotr (Łukasz Wabnic), zarabia grosze jako kurier i dorabia grosze w nielegalnych nocnych walkach. Większość z nich sprzedaje na rzecz lokalnego biznesmena Litwina (Grzegorz Kowalczyk – Wyklęty, Hans Kloss). Pewnego dnia pojawia się szansa stoczenia profesjonalnej walki kickbokserskiej z jednym z pretendentów do tytułu mistrza …
I choć Łukasz Wabnic rzeczywiście jest mistrzem kickboksingu (i w efekcie marnym aktorem), to… walki kompletnie zawodzą. Są tak nakręcone, że niewiele podczas nich widać. Operator dwoi się i troi, by nie było widać pustych trybun, oświetleniowiec wszystko wyciemnia, zaś montażysta zabija resztę detali. Jeśli ktoś wybierał się na Serce do walki, by zobaczyć popisy mistrza, to spokojnie może zrobić w tył zwrot i zostać w domu.
Scenariusz również niczym specjalnym nie zaskakuje i powtarza schematy znane z podobnych produkcji. Niektóre cytuje w sposób ocierający się o niezamierzoną parodię – przykładowo rolę słynnych schodów filadelfijskich z Rocky’ego pełni tu górka na warszawskich Szczęśliwcach. Film pogrążają jednak liczne absurdy scenariuszowe i kuriozalne wręcz zbiegi okoliczności. Tożsamość mistrza, z którym walczy Piotrek, rozwiązanie wątku z „Litwinem” czy małym chłopcem chorym na wątrobę smucą, bo dowodzą, że scenarzysta miał widzów za skończonych idiotów.
Na takie filmy jak Serce do walki szkoda kina. Niby przed seansem Kacper Anuszewski dziękuje za oglądanie swojego dzieła z legalnego źródła, ale nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy widzowie – zapłaciwszy 35 złotych za bilet – podjęli decyzję, by nigdy więcej do kina nie pójść. W tym przypadku to pieniądze wyrzucone w błoto.
Zobacz, jeśli:
– Masz kanał youtubowy w stylu Masochista
– Szukasz potwierdzenia, że polskie kino leży i zdycha
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz słabych filmów
– Nie lubisz, gdy bohaterem rozcięcie łuku brwiowego znika, by później znów się pojawić
– Irytują cię zbiegi okoliczności i naciągane deus ex machina
Michał Zacharzewski
Serce do walki, 2019, reż. Kacper Anuszewski, wyst. Łukasz Wabnic, Marcin Zarzeczny, Marek Siudym, Ewa Kasprzyk, Grzegorz Kowalczyk, Łukasz Nowicki, Monika Dryl
Ocena: 2/10
Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Jedna uwaga do wpisu “Serce do walki”