W przyszłym roku świętować będziemy pięćdziesiątą rocznicę lądowania na Księżycu. Aż się nie chce wierzyć! Zaledwie pół wieku po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Neil Armstrong stanął na srebrnym globie, a nawet zaczął podskakiwać na nim niczym piłeczka. Sukces ten (lądowanie, nie skakanie) pozwolił Amerykanom wyprzedzić Rosję i stanowił zapowiedź kolejnych oszałamiających sukcesów. Sukcesów, do których nigdy nie doszło. Dziś przecież nawet na Księżyc już nie latamy…
Pierwszy człowiek opowiada o Neilu Armstrongu (Ryan Gosling – La La Land, Blade Runner 2049). Łatwiej powiedzieć jednak, czym ten film nie jest. Na pewno nie obrazem potwierdzającym teorie spiskowe, w myśl których na Księżyc nigdy nie dotarliśmy. Sporą część czasu ekranowego zajmują bowiem przygotowania do lotu. Długie narady w NASA, analizy, testy sprzętu, próbne loty na orbitę, często zakończone awariami. Nie jest to też film, który jako reklamówka NASA oszałamiałby pięknem kosmosu. Podczas lotów niewiele widać przez niewielkie okienko, którym dysponują astronauci. Wszystko trzęsie się, łomocze, trzeszczy, lada moment może się rozpaść. Jest jakoś tak ciasno, duszno, zdecydowanie niefajnie.
Czym zatem jest Pierwszy człowiek? To obraz zbliżony do polskiego dramatu 53 wojny, a więc historii żony reportera wojennego, która bez przerwy bała się o życie męża. Tu jest podobnie. Już na samym wstępie córeczka państwa Armstrongów umiera. Neil nie radzi sobie z tym. Odgradza się od Janet (Claire Foy – Dziewczyna w sieci pająka), coraz mocniej pogrąża w pracy. Lot na Księżyc traktuje jako życiową misję, jako formę pożegnania się ze zmarłym dzieckiem. Jego koledzy giną podczas lotów, żona siłą rzeczy musi przeżywać piekło. Przed startem też pewno odchodzi od zmysłów. Kto wie, czy to ona nie jest tu większą bohaterką.
Odnoszę zresztą wrażenie, że sam lot nie jest tu zbyt ważny. Powrotu na Ziemię w ogóle nie pokazano, choć była to operacja daleko trudniejsza od lądowania. Armstrong dociera na Księżyc, chwilę na nim przebywa, a potem magicznie teleportuje się do Houston. Do żony, która już na niego czeka. Kosmiczna otoczka jest tylko dodatkiem do kameralnego dramatu rodzinnego, który może i sprawia wrażenie drugoplanowego, ale z czasem wybija się na przód. Pierwszy człowiek może rzeczywiście był pierwszy, ale Janet przeżywała to, co miliony innych żon przed nią. Żon żołnierzy czy powstańców. Ludzi, którzy w imię własnych ideałów ryzykowali. Ich żony zostawały w domu…
Zobacz, jeśli:
– Interesujesz się tematyką podboju kosmosu
– Oglądasz wszystko, jak leci, byle był Ryan
Odpuść sobie, jeśli:
– Nie wierzysz w lądowanie na Księżycu
– Oczekujesz fajnego widowiska
Michał Zacharzewski
Pierwszy człowiek, First Man, 2018, reż. Damien Chazelle, wyst. Ryan Gosling, Claire Foy, Jason Clarke, Kyle Chandler, Corey Stoll, Patrick Fugit, Christopher Abbott, Ciaran Hinds
Ocena: 7/10
Polub nas na Facebooku!
9 uwag do wpisu “Pierwszy człowiek”