Nie wiem, czy można nazwać to zbiegiem okoliczności, celowym działaniem czy też czystą głupotą, ale faktem jest, że blisko trzydzieści lat temu do kin trafiły dwie adaptacje Niebezpiecznych związków Pierre’a Choderlosa de Laclos. Pochodząca jeszcze sprzed Rewolucji Francuskiej powieść epistolarna wywołała spory skandal. W Polsce za obyczajową sensację uchodziła nawet sto trzydzieści lat później. Dziś już nikogo nie szokuje i nie odrzuca, a o reżyserskim pojedynku między Stephenem Frearsem (Niebezpieczne związki) a Milosem Formanem (Valmont) zwyczajnie zapomniano.
A szkoda, bo powstały dwa dobre, ale i różne filmy. Forman nie zatrudnił pierwszoligowych gwiazd, zaś budżet zainwestował w dekoracje i kostiumy. Zadbał też o to, by scenariusz był lżejszy i zabawny, sama zaś historia zdecydowanie mniej mroczna. A o co w niej chodzi? O XVIII-wieczną Francję i piękną kobietę, niejaką markizę de Merteuil (Annette Bening – Idol). Kobieta namawia swojego byłego kochanka, tytułowego hrabiego de Valmont (Colin Firth – Kingsman, Magia w blasku księżyca) do uwiedzenia młodej, niewinnej dziewicy Cecile (Fairuza Balk). Po co? By w ten sposób ukarać swojego innego byłego kochanka Gercourta (Jeffrey Jones), który z ową dziewicą planuje ślub.
Lekkość, z jaką Forman opowiada tę historię, zdaje się sugerować, iż nie traktuje tej historii jako dramatu. I rzeczywiście, w wywiadach nieraz powtarzał, że Valmont sprowadza się do odpowiedzi na pytanie, gdzie się chce żyć, w dżungli czy w zoo. Jednak warto zwrócić uwagę na nieco mniej wyeksponowaną, ale przecież ważną historię Madame de Tourvel (Meg Tilly – Antibirth). Zakochana w Valmoncie młoda dziewczyna doskonale wie, że mężczyzna szybko ją porzuci. Mimo to ryzykuje romans z nim wierząc, że może wydarzy się cud…
Historia zdecydowanie wyżej oceniła film Frearsa. Do kin trafił jako pierwszy i zgarnął wiele nagród, skutkiem czego Valmont był z nim porównywany. Oceniany pozytywnie, ale nie bez zastrzeżeń. Być może dlatego obraz Formana nie odniósł spodziewanego sukcesu i dziś jest właściwie zapomniany. A to ciekawy tytuł i jedna z niewielu okazji zobaczenia, jak wyglądał młody Colin Firth. I jak uroczo potrafił się uśmiechnąć.
Zobacz, jeśli:
– masz ochotę na obraz kostiumowy, lekki, ale i odrobinę pikantny
– chcesz przekonać się, jak Forman wypadnie w pojedynku z Frearsem
– nie wierzysz, że Firth był kiedyś młody
Odpuść sobie, jeśli:
– irytuje cię lekkie traktowanie czyichś uczuć
– uważasz, że XVIII-wieczne powieści są już passe
– nie lubisz, gdy chwilami fabuła filmu mija się z książkową
Michał Zacharzewski
Valmont, reż. Milos Forman, wyst. Colin Firth, Annette Bening, Meg Tilly, Fairuza Balk, Henry Thomas, Sian Phillips
Ocena: 8/10
Polub nas na Facebooku!
Jedna uwaga do wpisu “Valmont”