Wild Horses

Robert Duvall jest lepszym aktorem niż reżyserem. Udowadnia to chociażby w Wild Horses, nieco nieporadnym dramacie z życia współczesnego dzikiego zachodu. Podejrzewam, że marzyło mu się połączenie Texas Killing Fields z Tajemnicą Brokeback Mountain, ale wyszło dzieło co najmniej niestrawne. Nudnawe, ciężkawe, pozbawione jakiegokolwiek klimatu, z postaciami, które wydają się niewiarygodne. Ot, marnotrawstwo znanych nazwisk.

Akcja filmu zaczyna się piętnaście lat temu. Scott Briggs, sędziwy ranczer, przyłapuje swojego najmłodszego syna w stajni z kochankiem. Bez zastanowienia każe juniorowi wynieść się z domu i z jego życia, po czym z znika w budynku, w którym ukrywa się jego przerażony ukochany. Mija piętnaście lat i Scott właściwie niewiele się zmienia. Wciąż jest tym samym podstarzałym, konserwatywnym ranczerem, który twardą ręką rządzi rodziną. Jednocześnie rangerka Samantha postanawia powrócić do sprawy sprzed lat. Chce dowiedzieć się, co stało się z pewnym chłopakiem, który pewnego dnia nie wrócił do domu. Tym samym, którego przyłapał ze swoim synem Scott.

Od tej pory oglądamy dwa wątki. Pierwszy z nich to wspomniane śledztwo – Samantha dociera do rodziny zmarłego, odkrywa jego orientację i dopatruje się związku z Benem Briggsem. Scott tymczasem postanawia spisać testament, odnajduje zapomnianego syna i ściąga go z powrotem do domu. Wciąż jest wobec niego nieufny, zresztą z wzajemnością. Ich wzajemna relacja jest najciekawszym elementem filmu, choć nieco zbyt słabo wykorzystanym. Zamiast przyjrzeć się obu panom bliżej, reżyser podrzuca kolejny trop – dziewczynę, której Scott zapisuje część majątku jako swojej córce. Jego synowie są tym zszokowani.

W tle pojawiają się jeszcze nielegalni imigranci z Meksyku, skorumpowany gliniarz oraz parę innych wątków. Jest ich na tyle dużo, że scenarzyści zapominają o niektórych rozpoczętych tematach i porzucają je lub po prostu ucinają. Podejrzewam, że Duvall chciał nakręcić film o człowieku, który na starość postanawia rozliczyć się ze swoją przeszłością. Owo rozliczenie jest jednak niewiarygodne i źle uzasadnione. Nie przekonuje i nie porusza. Dlatego właśnie Wild Horses można sobie spokojnie odpuścić. To nie jest obraz, który przejdzie do historii kina.

Wojciech Kąkol

Wild Horses, reż. Robert Duvall, wyst. Robert Duvall, James Franco, Josh Hartnett, Luciana Duvall, Jim Parrack

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!

5 uwag do wpisu “Wild Horses

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.