Ten film spotkał się z ciepłym przyjęciem tak widzów, jak i krytyków. Niektórzy twierdzą, że to jeden z lepszych niezależnych thrillerów ostatnich lat. Przesadzają. Zaproszenie to niewątpliwie intrygujący obraz, ale nie pozbawiony istotnych wad. Akcja chwilami koszmarnie się wlecze, wiarygodność samej opowieści też kuleje. No i aktorsko też kuleje. Aktorzy nie tworzą kreacji, które zapadłyby w pamięć.
Punkt wyjścia przypomina ten z Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie. Grupka ludzi spotyka się na kolacji. Tyle że nie są przyjaciółmi. Dwoje z nich było kiedyś małżeństwem. Rozstali się, kiedy ich syn zginął w tragicznym wypadku. Wkrótce później Eden przepadła bez śladu. Dwa lata się nie odzywała, nikt ze znajomych nie wiedział, co się z nią działo. Nieoczekiwanie wróciła z nowym ukochanym i zorganizowała kolację. Dla swoich przyjaciół, dla byłego męża i jego nowej dziewczyny, dla paru osób, które poznała podczas swojej nieobecności.
Will nie poznaje jej. Niby to ta sama kobieta, z którą był związany, a jednak zupełnie inna. Najwyraźniej poradziła sobie z tragedią, którą przeżyli. Twierdzi teraz, że ma to związek z duchowym przywódcą, którego spotkała na swojej drodze. Ale czy to w ogóle możliwe? Will zaczyna obawiać się, ze przyjęcie zorganizowała nieprzypadkowo. I że ma własne, mroczne plany dotyczące gości. Czy jest tak rzeczywiście? A może po prostu spotkanie jest dla mężczyzny zbyt traumatyczne? Może popada w histerię?
Autorzy filmu przez ponad godzinę budują atmosferę z niedopowiedzeń, sugestii i pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Troszkę może irytują dziwnymi zachowaniami bohaterów oraz ich pomysłami na wieczór. Jednocześnie całkiem umiejętnie bawią się z widzem w kotka i myszkę. Próbują wpuścić go w maliny, sugerować jedno, a pokazywać drugie. Im dalej jednak w las, tym bardziej człowiek utwierdza się w przekonaniu, że od początku miał rację. Że wiedział, jak się wszystko potoczy, a zmyłki miały jedynie wydłużyć czas projekcji. W efekcie końcowe sceny zupełnie go nie zaskakują.
Kuriozalne ostatnie ujęcie, które miało powalić widza na kolana albo przynajmniej wywołać opad szczęki, budzi natomiast śmieszność. Twórcy przegięli w wymyślaniu tej niespodzianki. Nie ma ona logicznego uzasadnienia w fabule ani też nie jest wiarygodna. Jest wrzutką obliczoną na tani efekt i inteligentny widz jej nie kupuje. Jeśli do czegoś pasowałaby, to do Strefy mroku, a to przecież zupełnie inne kino…
Wojciech Kąkol
Zaproszenie, The Invitation, reż. Karyn Kusama, wyst. Michiel Huisman, Logan Marshall-Green, Mike Doyle, Toby Huss, John Carroll Lynch
Ocena: 5,5/10
Polub nas na Facebooku.
Jedna uwaga do wpisu “Zaproszenie”