Najpierw była książka. Dobrze przyjęta, choć troszkę zbyt kontrowersyjna dla purytańskich mieszczan z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Niektórzy twierdzą jednak, że wraz z ekranizacją z 1962 roku przyczyniła się do radykalizacji amerykańskiego społeczeństwa, zwłaszcza w kontekście kary śmierci. Martin Scorsese sięgnął po nią blisko trzy dekady później. Jego Przylądek strachu pewnie nic nie zmienił, ale zdobył uznanie. To bardzo dobry, trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Wiarygodny i nieprzerysowany.
Prawnik Sam (Nick Nolte – The Ridiculous 6, Świat w ogniu) mieszka razem z żoną (Jessica Lange – I że cię nie opuszczę, Tootsie) i nastoletnią córką (Juliette Lewis – Od zmierzchu do świtu) w Północnej Karolinie. Czternaście lat wcześniej bronił Maxa Cady’ego (Robert De Niro – Siła i honor, Wściekły byk) oskarżonego o gwałt na nastolatce i nie wykorzystał wszystkich posiadanych dowodów, choć mogły one złagodzić zasądzony wyrok. Po prostu brzydził się tym zdegenerowanym psychopatą i uważał, że jego miejsce jest za kratkami.
Lecz Cady swoje odsiedział i właśnie wyszedł na wolność. W więzieniu dbał nie tylko o formę fizyczną, ale też zgłębiał prawo. Wie, że jego obrońca nie pracował tak, jak powinien. I dlatego właśnie postanawia wymierzyć mu sprawiedliwość. Powoli, stopniowo zaczyna terroryzować rodzinę adwokata. Zabija im psa, a parę dni później gwałci przyjaciółkę z pracy Sama i zastrasza ją do tego stopnia, że kobieta nie ma odwagi zgłosić sprawy na policję…
Scorsese nakręcił ten film w rewanżu za wsparcie, które otrzymał przy produkcji Ostatniego kuszenia Chrystusa. Nie oznacza to jednak, że poszedł w komercję. Skupił się na postaciach bohaterów, na ich warstwie psychologicznej. Pokazał zarówno grzechy Sama, jak i jego bezradność. Łatwość, z jaką porzuca zasady i zaczyna grać metodami Cady’ego. Być może nie ma wyboru, ale jeśli tak, to kuleć musi prawo, które sam reprezentuje.
Bardzo sugestywną rolę zagrał de Niro, który stworzył przekonujący portret nieobliczalnego „białego śmiecia” (white trash). Człowieka, którego naprawdę można się bać. Przylądek strachu robi tak duże wrażenie właśnie dlatego, że dobrzy aktorzy dostali dobrze napisane, wiarygodne, a przede wszystkim ciekawe role. To lekcja, o której współcześni filmowcy nie zawsze pamiętają…
Zobacz, jeśli:
– lubisz niepokojące filmy z de Niro
– tęsknisz za obsadą pierwszej adaptacji (Robert Mitchum, Gregory Peck i Martin Balsam pojawiają się tu w epizodach)
Odpuść sobie, jeśli:
– nie trawisz produkcji, które przypominają o bezsilności wobec zła
Michał Zacharzewski
Przylądek strachu, Cape Fear, 1991, reż. Martin Scorsese, wyst. Robert De Niro, Nick Nolte, Jessica Lange, Juliette Lewis, Joe Don Baker, Robert Mitchum, Gregory Peck, Martin Balsam, Illeana Douglas
Ocena: 8/10
Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.
6 uwag do wpisu “Przylądek strachu (1991)”