Nie, to nie jest pogodny obraz czarnoskórej rodziny spotykającej się na święta. To – przynajmniej w założeniach – gwiazdkowy horror, remake kanadyjskiej produkcji z 1974 roku, która doczekała się remake’u w 2006 roku. W sumie więc mamy do czynienia z remake remake’u, zaserwowanym w mocno feministycznym sosie i kompletnie pozbawionym napięcia. W efekcie trudno jest znaleźć argumenty na obronę filmu Czarne święta.
Riley (Imogen Poots – Dziewczyna warta grzechu, Późny kwartet) należy do żeńskiego stowarzyszenia na Hawthorne College. Parę lat wcześniej została zgwałcona przez jednego ze studentów, jednak była wówczas pijana i sprawę z braku dowodów umorzono. O dziwo to nie ona najbardziej nie cierpi mężczyzn. Jej koleżanki doprowadziły już do usunięcia z dziedzińca uczelni popiersia jej założyciela, ponoć strasznego mizogina, a obecnie planują pozbyć się profesora Gelsona (Cary Elwes – Hot Shots!, Piła), który na zajęciach z literatury opowiada głównie o białych mężczyznach.
Zbliżają się święta i część studentek rozjeżdża się do domów. Nie wszystkie tam docierają, zamordowane na oczach widzów przez tajemniczego człowieka w czarnej jak smoła todze. Wkrótce na jego celowniku znajdzie się też Riley i jej przyjaciółki. Zanim jednak do tego dojdzie, bohaterka pozna przystojnego, ale dość ciamajdowatego czarnoskórego chłopaka (wątek prowadzący donikąd), udowodni swój talent muzyczny (wątek też bez rozwinięcia), a także z kompletnie niezrozumiałych przyczyn zacznie się skradać po korytarzu w akademiku chłopaków. Scena rodem jak z horroru, kiedy szuka się kumpeli? Absurd!
Sophia Takal świadomie zrezygnowała z estetyki slashera i odpuściła sobie obowiązkowe hektolitry krwi. Kiedy ktoś ma zginąć, odwracała kamerę lub też zasłaniała detale. Zamiast tego poszła w stronę filmu obrazującego wojnę płci. Przedstawiła ją jednak w krzywym zwierciadle, więc polemiczny ciężar Czarnych świąt jest żaden. Teza, że współczesne kobiety mają ambicje i chcą decydować o sobie, jest banalna. Argument, w myśl którego faceci boją się matriarchatu, również śmieszy. A jeśli obedrzeć film z publicystyki, pozostaje odrobina świątecznego klimatu i parę scen, które teoretycznie budują napięcie. Tyle że tego napięcia tu nie ma. Trudno czuć strach, gdy morderca przesyła jakieś idiotyczne wiadomości tekstowe…
Zobacz, jeśli:
– Oglądasz wszystkie horrory
– Uwielbiasz horrory świąteczne
– Podoba ci się grzywka Imogen Poots
Odpuść sobie, jeśli:
– Chcesz się przestraszyć
– Lubisz slashery
Michał Zacharzewski
Czarne święta, Black Christmas, 2019, reż. Sophia Takal, wyst. Imogen Poots, Aleyse Shannon, Lily Donoghue, Brittany O’Grady, Cary Elwes
Ocena: 4/10
Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.