Rekin zombie

Tytuł jest absurdalny. Cudownie głupi i już z daleka pachnący szrotem. Co prawda Rekin zombie próbuje się bronić fabułą oraz nietypowymi dla gatunku poważnymi rozmowami, ale robi to niezbyt skutecznie. W rezultacie nie ma najmniejszych szans, by zająć zaszczytne miejsce na półce, na której stoją już kolejne odsłony Rekinado.

Grupa przyjaciół postanawia wybrać się na niezbyt uczęszczaną wakacyjną wyspę położoną na Zatoce Meksykańskiej. Miejsce, które miało być imprezowym kurortem, okazuje się koszmarną dziurą. Prowadzący lokalny hotel mężczyzna jest jednocześnie recepcjonistą, barmanem i pokojówką, a w pobliskim laboratorium naukowym prowadzone są badania nad tajemniczym serum mającym przywracać do życia. Ich efektem jest Bruce, rekin, który… W sumie nieważne. Liczy się to, że rekin ucieka, a serum zaczyna rozprzestrzeniać się niczym wirus po całej okolicy.

Rekin zombie doskonale czułby się w towarzystwie takich „hitów” jak Rekiny lodołamacze czy Toxic Shark. Kuleje zwłaszcza schematyczny scenariusz, który poza oryginalnym pomysłem nie ma wiele do zaoferowania. Grupka młodych ludzi chce się bawić, tymczasem jest systematycznie wybijana przez grasujące w wodzie rekiny. Zresztą nie tylko w wodzie i nie tylko rekiny, bo zaraza przechodzi też na ludzi. Mało tego, oderwana od korpusu głowa jednego z rekinów ma się całkiem dobrze i sieje spustoszenie na lądzie!

Stężenie nonsensu jest spore, dlatego dziwi, że twórcy nie poszli w tym kierunku. Zamiast bawić, snują swoją opowieść z chwilami zdecydowanie zbyt dużą powagą. Przykładowo serwują widzom rozmowy zrozpaczonych rodziców czekających na wieści o bliskich przebywających na wyspie, by chwilę później pozwolić pani naukowiec zaserwować dziewczynie, która właśnie straciła chłopaka, inteligentny tekst w stylu „zaraz się zajmiemy rekinami i wszystko będzie dobrze”.

Kuleje również techniczna strona Rekina Zombie. W ujęciach z głową widać, że to gumowa makietka, zaś płetwy rozcinająca wodę nie pozostawiają za sobą żadnych fal. Zarażone rekiny wcale nie wyglądają na zombie, zaś burza, o której wiele bohaterowie rozmawiają, ostatecznie nigdy nie nadciąga. W efekcie Rekin zombie rozczarowuje. Film nie jest może tak strasznie głupi jak Inwazja rekinów, ale i tak jest głupi. I to bardzo.

Zobacz, jeśli:
– Kochasz głupie filmy o rekinach
– Lubisz dziewczyny w bikini

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie cierpisz tandetnych efektów
– Ani tanich filmów

Michał Zacharzewski

Rekin zombie, Zombie Shark, 2015, reż. Misty Talley, wyst. Jason London, Cassie Steele, Roger J. Timber, Becky Andrews, Ross Britz, Carter Burch, Leslie Castay

Ocena: 2,5/10

Polub nas na Facebooku.
Spis naszych recenzji na serwisie Media Krytyk.

6 uwag do wpisu “Rekin zombie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.