Śmieszny ślub

Doskonała obsada, huczna uroczystość, zabawne dialogi. A jednak czegoś temu filmowi brakuje. Chyba efektu nowości, wymknięcia się nieraz eksplorowanym przez kino schematom. Wybicia się poza stereotyp, przekroczenia tej niewidocznej granicy, która dzieli inteligentną ironię od może i zabawnego, ale jednak banału. Śmieszny ślub tej granicy nie przekracza. Pozostaje przewidywalną komedią, która tylko udaje, że ma głęboki przekaz. Choć idę o zakład, że wielu widzów znajdzie tu to, czego wcześniej nie widziało. Chociażby włosy Patricka Stewarta.

Eve (Glenn CloseŻona, Bękarty) ma za sobą karierę w kinie oraz trzy nieudane małżeństwa. Teraz planuje czwarte. Jej wybranek, Harold (Patrick StewartLogan: Wolverine), jest odnoszącym sukcesy pisarzem, również mającym za sobą niejeden związek. Na mającą odbyć się za kilka dni uroczystość do malowniczej willi położonej na przedmieściach Nowego Jorku ściągają ich bliscy. Jest wśród nich pierwszy mąż Eve, Laurence (John MalkovichŻywioł, Oszukana), ich wspólne dzieci, kuzyni, krewni, przyjaciele.

W odróżnieniu od filmu Nasze najlepsze wesele nie przyglądamy się przygotowaniom do uroczystości. Ten wątek został całkowicie pomięty. Reżyser Damian Harris skupił się na podglądaniu gości, ich niekończącym się rozmowom. Niekiedy banalnym (młodej dziewczynie podoba się daleki kuzyn), kiedy indziej ciut głębszym (błędy popełniane w poprzednich związkach). Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Harris nie chciał wgryzać się w rodzinne kłopoty bohaterów. Wolał skupić się na nowych romansach, pozwalając też Eve zastanowić się, czy rzeczywiście pragnie małżeństwa.

Śmieszny ślub pozostaje filmem lekkim i przyjemnym, tyle że bardzo przeciętnym. Nie ma tu scen, które autentycznie by bawiły, ani dialogów, które zapadałyby w pamięć. Nawet aktorzy nie grają widowiskowo, tworząc kreacje mało wyraziste. Nie wiem, czy przypadkiem nie wrzucono tu zbyt wielu grzybów w barszcz. Przy takiej ilości postaci żadna z nich nie dostaje odpowiedniej ilości ekranowego czasu. Żadnej nie da się tak do końca zrozumieć, nie da się ją delektować. W rezultacie film przypomina wielkie przyjęcie, na którym człowiek się pokręci, z każdym pogadał, ale po jego zakończeniu ma uczucie niedosytu. Niby porozmawiał z każdym, ale jednocześnie z nikim.

Zobacz, jeśli:
– Chcesz zobaczyć Patricka Stewarta z włosami
Johna Malkovicha tradycyjnie już bez włosów
Glenn Close, Minnie Driver czy Grace Van Patten w niezłej formie
– No i Yael Stone, która nie przypomina siebie z serialu

Odpuść sobie, jeśli:
– Oczekujesz filmu głębszego, poruszającego
– Albo dla odmiany zabawnej komedii

Michał Zacharzewski

Śmieszny ślub, The Wilde Wedding, 2017, reż. Damian Harris, wyst. Glenn Close, John Malkovich, Patrick Stewart, Minnie Driver, Grace Van Patten, Peter Facinelli, Yael Stone, Noah Emmerich, Jack Davenport, Brigette Lundy-Paine

Ocena: 5/10

Polub nas na Facebooku!

4 uwagi do wpisu “Śmieszny ślub

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.