Przedwiośnie

Ekranizacja powieści Stefana Żeromskiego  – wybranej w 2018 roku na bohaterkę Narodowego Czytania – trafiła na srebrne ekran w 2001 roku. Nie były to dobre czasy dla polskiego kina. Epoka wielkich lektur dobiegała końca i filmowcom z coraz większym trudem przychodziło przyciąganie do film tłumów. Nadzieję dawały wycieczki szkolne, ale i te na skutek rosnących cen biletów coraz mniej chętnie wybierały takie atrakcje jak Przedwiośnie.

Co ciekawe, Filip Bajon odszedł od „szkolnej” interpretacji dzieła Żeromskiego. Nie chciał widzieć w nim politycznej dyskusji o trzech różnych wizjach Polski czy też trzech różnych Polskach. Skupił się na bohaterze – Cezarym Baryce – i jego dorastaniu w dorastającym kraju. W Baku poznajemy go jako człowieka nieprzyjemnego, wręcz antypatycznego. Również w Nawłoci, majątku, do którego trafia w Polsce, zachowuje się co najmniej kontrowersyjnie. Wreszcie obiera kurs na robotników, dołącza do budzącego się ruchu rewolucyjnego. Czy przechodzi przemianę? Możliwe. Pytanie, w jakim stopniu i w jaki sposób się zmienia.

Bajonowi udało się zgromadzić spory budżet. Pomagały banki, pomagały władze i politycy, pieniądze sypały też rozmaite instytucje kulturalne oraz prywatni inwestorzy. To widać na ekranie – efektowna scenografia, dopracowana charakteryzacja, ciekawe plenery, znani aktorzy nawet w drobnych rolach. Szkoda, że za tym rozmachem nie idzie sprawna reżyseria. Przedwiośnie sprawia wrażenie złożonych w przypadkowej kolejności scen rodem z książki. Kto nie zna dobrze tekstu, chwilami może poczuć się zagubiony.

Bajon zmienił powieść. Dodał w Przedwiośniu garść nowych wątków, zmienił zakończenie, parę postaci poprzestawiał bądź spojrzał na nie z zupełnie innej strony. Nie ganię go za to – zawsze twierdzę, że adaptacja nie musi być wierna. Niestety, wprowadzone zmiany mnie nie przekonują. Przedwiośnie nie porywa. Lepiej sięgnąć po książkę i spróbować zmierzyć się z ważną literaturą niż spędzić dwie i pół godziny oglądając film, o którym mało kto dziś pamięta. Zmarnowana szansa i tyle!

Zobacz, jeśli:
– Za nic w świecie nie chcesz przeczytać „Przedwiośnia”
– Kochasz polskie superprodukcje

Odpuść sobie, jeśli:
– Nie lubisz filmów z antypatycznymi bohaterami
– Ani mocno zmienionych książek

Michał Zacharzewski

Przedwiośnie, 2001, reż. Filip Bajon, wyst. Mateusz Damięcki, Krystyna Janda, Janusz Gajos, Daniel Olbrychski, Karolina Gruszka, Wojciech Siemon, Jan Nowicki, Robert Gonera, Małgorzata Lewińska, Borys Szyc, Krzysztof Globisz

Ocena: 4/10

Polub nas na Facebooku!

7 uwag do wpisu “Przedwiośnie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.