
Fani komiksów wydawnictwa DC czekali na ten film z kilku powodów. Przede wszystkim miał się w nim pojawić Black Adam, jeden z najpotężniejszych superbohaterów w całym uniwersum. Osobnik praktycznie rzecz biorąc niezniszczalny, równie silny co Superman i jednocześnie pozbawiony jego słabości. Zagrać miał go Dwayne Johnson, co dla fanów blockbusterów było kolejną atrakcją. I wreszcie, Black Adam miał rozpocząć nową erę w dziejach DC Extended Universe. Niektórzy mówili nawet o początku Fazy Pierwszej.
Niestety, film Jaume Collet-Serry (Pasażer, Wyprawa do dżungli) to rozczarowanie. Obraz przenosi nas do fikcyjnego państewka rządzonego przez terrorystyczną organizację. Ciemiężona ludność wciąż wspomina Teth-Adama, swojego bohatera, który kilka tysięcy lat wcześniej zyskał potężne moce i za ich sprawą obalił okrutnego władcę. Problem w tym, że nikt nie wie, gdzie znajduje się jego grobowiec ani też legendarna korona, z którą został pochowany. Bez nich nie ma szans na przywrócenie go do życia.
Nie zdradzę wielkiej tajemnicy, jeśli napiszę, że należąca do ruchu oporu Adrianna (Sarah Shahi – M jak morderca) odnajdzie ów artefakt i przywróci Adama (Dwayne Johnson – Witajcie w dżungli) do życia. Na miejscu stawią się też wysłannicy JSA, zdaniem których pojawienie się takiego hegemona jest niebezpiecznym ewenementem mogącym naruszyć delikatną równowagę w świecie. Oni też będą chcieli go zniszczyć.
Gdzieś, pomiędzy wierszami, pojawiają się tu ciekawe wątki. Choćby ten o bezczynności świata przyglądającemu się dramatowi ludu ciemiężonego przez oprawców. JSA zaczyna interesować się regionem, kiedy pojawia się zagrożenie, wcześniej ma w głębokim poważaniu okrutny miejscowy reżim. Szkoda, że ten wątek nie jest zbyt mocno wyeksponowany. Pojawia się tylko po to, by Black Adam dostał godnych siebie przeciwników. Bo powiedzmy sobie szczerze, terroryści uzbrojeni w najnowszy sprzęt wojskowy nie mają z nim najmniejszych szans.
Znaczna część filmu to demolka. Może i efektowna, ale mechaniczna, niebudząca większych emocji. Kompletnie nie sprawdzają się też bohaterowie. Adam okazuje się nadętym bubkiem o idiotycznym zwyczaju przechodzenia przez ściany, zaś Adrianna wraz z rezolutnym nastoletnim synem szybko znikają na drugim planie. Goście z JSA są jeszcze gorsi. Hawkman ma mentalność szkolnego osiłka, Atom Smasher irytującego ciamajdy, a Cyclone niewiele wnosi do akcji. Nawet Doctor Fate (Pierce Brosnan – Autor Widmo) sprawia wrażenie postaci boleśnie niewykorzystanej…
Trzy grzechy główne Black Adama? Chaos, brak emocji, nuda. A przecież nie wyczerpują one pełnej listy wad tej superprodukcji. Najbardziej brakuje tu ciekawej opowieści i fajnych postaci. Innymi słowy porządnego scenariusza. Bez niego nie ma co liczyć na odniesienie sukcesu.
Zobacz, jeśli:
– Lubisz wielkie widowiska
– Kochasz Black Adama lub Dwayne Johnsona
– Uwielbiasz duże ilości trupów
Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na coś więcej niż tylko serię bijatyk
– Nie przepadasz za slow-motion
Michał Zacharzewski
Black Adam, 2022, reż. Jaume Collet-Serra, wyst. Dwayne Johnson, Aldis Hodge, Pierce Brosnan, Noah Centineo, Sarah Shahi, Quintessa Swindell, Marwan Kenzari, Bodhi Sabongui, Mohammed Amer, James Cusati-Moyer, Jalon Christian, Odelya Halevi, Uli Latukefu, Benjamin Patterson, Jennifer Holland, Henry Winkler, Tonea Stewart, Patrick Sabongui, Viola Davis, Henry Cavill, Djimon Hounsou
Ocena: 4,5/10
Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.