Nie tylko Bruce Willis ratował świat przed nadlatującym kosmicznym głazem. Także Dennis Hopper wziął udział w podobnej akcji. Niestety, Tycus: Kometa śmierci ma się nijak do efektownego Armageddonu. To tandetny film katastroficzny zrealizowany niewielkim nakładem środków, z fabułą, która nie zawsze trzyma się kupy.

W 1989 roku astronom Peter Crawford (Dennis Hopper – Super Mario Bros) odkrywa kometę znajdującą się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Mija dziesięć lat i Tycus wciąż zbliża się do naszej planety. Co gorsza, zahaczy o Księżyc i tym samym zbombarduję nasz biedny świat tysiącami drobnych odłamków. Dlatego właśnie Crawford rozpoczyna budowę podziemnego miasta zlokalizowanego pod górami Sierra Nevada…

Takie filmy potrzebują czegoś, co przykułoby uwagę widzów. Dlatego Tycus: Kometa śmierci rozpoczyna się de facto od końca, by po dziesięciu minutach zacząć opowiadać historię od początku. W dodatku scen katastroficznych oferuje niezbyt wiele, co akurat nie szkodzi opowieści – i tak są one tandetnie zrealizowane. Twórcy, co ciekawe, posiłkują się makietami, dzięki czemu całość ma chwilami dość oldschoolowy klimat.

Największą wadą produkcji są liczne fabularne naiwności i absurdalne rozwiązania, które zabijają jakikolwiek realizm. Gdyby jeszcze Tycus: Kometa śmierci mienił się komedią, byłoby to do zaakceptowania. Ale nie – twórcy zdają się opowiadać tę historię serio. A przecież już dużo lepiej zrealizowany Armageddon skrzył humorem, gdyż jego twórcy mieli świadomość, że bez tego ani rusz…

Zobacz, jeśli:
– Lubisz tandetne kino katastroficzne

Odpuść sobie, jeśli:
– Liczysz na dobry występ Hoppera
– Myślisz, że to film na poziomie Armageddonu

Michał Zacharzewski

Tycus: Kometa śmierci, Tycus, 1999, reż. John Putch, wyst. Dennis Hopper, Peter Onorati, Finola Hughes, Alexander Cleir, Amy Steel, Todd Allen, Blake Clark, Sarah Bibb, Elyssa Davalos, Shea Farrell

Ocena: 3/10

Polub nas na Facebooku i Twitterze.
Polub nas w serwisie Media Krytyk.
Sprawdź dostępność na platformach filmowych i VOD.